na drzewo. Zaostrzyłem koniec szpady i zrobiłem dziurę w tem drzewie. Aby móc pracować, pełzałem jak wąż na brzuchu, rozbierałem się do naga aby się ryć jak kret, wysuwając ręce naprzód. Na dwie doby przed dniem w którym miałem stanąć przed mymi sędziami, w nocy, spróbowałem uczynić ostatni wysiłek; przebiłem drzewo, żelazo nie napotkało nic poza niem. Niech pan osądzi moje zdumienie kiedy przyłożyłem oczy do dziury! Znajdowałem się we wnęce piwnicy, gdzie słabe światło pozwalało mi dostrzec kupę złota. Doża i jeden z Rady dziesięciu byli w piwnicy; słyszałem ich głosy, rozmowa ich pouczyła mnie, że tutaj znajduje się tajny skarb Republiki, dary dożów oraz rezerwy łupu nazwanego groszem Wenecji i chowanym z wojennych zdobyczy. Byłem ocalony! Kiedy przybył dozorca, namówiłem go, aby mi pomógł do ucieczki i aby uciekł ze mną unosząc wszystko co zdołamy zabrać. Nie było się co wahać; zgodził się. Statek odpływał właśnie na Wschód, obmyśliliśmy wszystko; Bianka zgodziła się na plan, który dyktowałem memu wspólnikowi.
„W ciągu jednej nocy rozszerzyliśmy dziurę i weszliśmy do tajemnego skarbca Wenecji. Co za noc! Widziałem cztery beczki pełne złota. W sąsiedniej sali srebro leżało w dwóch kupach, między któremi była przestrzeń wolna na tyle aby móc minąć pokój, gdzie pod ścianą znajdował się zwał monet na pięć stóp wysoki.
Myślałem że dozorca oszaleje; śpiewał, skakał, śmiał się, tarzał się w złocie; zagroziłem mu że go uduszę, jeśli będzie tracił czas lub narobi hałasu. W radości swojej nie dojrzał zrazu stołu, gdzie znajdowały się djamenty. Zabrałem się do nich dość zręcznie aby napełnić kurtkę i kieszenie u spodni. Mój Boże! nie wziąłem ani trzeciej części. Pod tym stołem znajdowały się sztaby złota. Namówiłem mego towarzysza, aby napełnił złotem tyle worków, ile zdołamy unieść, zwracając mu uwagę, że to jest jedyny sposób aby nas nie odkryto na obczyźnie. Perły, djamenty, klejnoty, zdradziłyby nas, rzekłem. Mimo całej naszej chciwości, nie mogliśmy wziąć więcej niż dwa tysiące funtów złota, co wymagało sześciu wypraw
Strona:PL Balzac - Kuratela i inne opowiadania.djvu/104
Ta strona została przepisana.