spokoju. Około północy, obszedłszy salony jak człowiek który szuka wroga, musico opuścił zebranie. W chwili gdy przekraczał próg pałacu, pochwycili go zręcznie jacyś ludzie, którzy mu zakneblowali usta chustką i przenieśli go do powozu wynajętego przez Sarrazina. Zdrętwiały ze strachu, Zambinella wtulił się w kąt nie śmiejąc się poruszyć. Widział przed sobą straszliwą twarz artysty, który zachowywał śmiertelne milczenie. Droga była krótka. Zambinella, wyniesiony przez Sarrazina, znalazł się niebawem w ponurej i nagiej pracowni. Śpiewak, nawpół martwy, siedział na krześle, nie śmiejąc spojrzeć na posąg kobiety, w którym poznał swoje rysy. Nie wyrzekł słowa, ale zęby jego szczękały. Sarrazine przechadzał się wielkiemi krokami. Naraz zatrzymał się przed Zambinellą.
— Powiedz mi prawdę, rzekł głuchym i zmienionym głosem. Jesteś kobietą? Kardynał Cicognara...
Zambinella padł na kolana i odpowiedział jedynie spuszczeniem głowy.
— Ha! jesteś kobietą, wykrzyknął artysta w szale, bo nawet...
Nie dokończył.
— Nie, podjął, nie byłby na tyle nikczemny...
— Och, nie zabijaj mnie, wykrzyknął Zambinella, zalewając się łzami. Zgodziłem się zwodzić pana jedynie na prośby moich kolegów, którzy chcieli się pośmiać.
— Pośmiać! odparł rzeźbiarz głosem, który miał coś piekielnego. Pośmiać, pośmiać! tyś się ważył igrać z uczuciem mężczyzny, ty?
— Och! łaski! odparł Zambinella.
— Powinienbym cię zgładzić; wykrzyknął Sarrazine wydobywając szpadę gwałtownym ruchem. Ale, podjął z zimną wzgardą, drążąc twe wnętrzności sztyletem, czy znalazłbym tam uczucie którebym mógł ugasić, zemstę którąbym mógł nasycić? Jesteś niczem. Gdybyś był mężczyzną czy kobietą, zabiłbym cię! Ale...
Strona:PL Balzac - Kuratela i inne opowiadania.djvu/142
Ta strona została przepisana.