Zważcie jeszcze to nazwisko: Z. Marcas! Całe życie człowieka zamyka się w fantastycznym zbiegu tych siedmiu liter. Siedem! najbardziej znacząca z Liczb kabalistycznych. Człowiek umarł w trzydziestym piątym roku, życie więc jego składało się z siedmiu lustrów. Marcas! Czy nie macie uczucia czegoś kosztownego, co się łamie padając, z hałasem lub w ciszy?
Kończyłem prawo w roku 1836 w Paryżu. Mieszkałem wówczas przy ulicy Corneille, w domostwie całkowicie przeznaczonem na pomieszczenie dla studentów, jednym z owych domów gdzie znajdują się kręcone schody w głębi, dokąd światło wnika najpierw przez okno z ulicy, potem przez małe okienka, w końcu przez szybkę w dachu. Było tam czterdzieści pokoi, umeblowanych tak, jak się mebluje pokoje przeznaczone dla studentów. Czego trzeba młodemu więcej niż tam było: łóżko, kilka krzeseł, komoda, lustro i stół? Gdy tylko niebo jest błękitne, student otwiera okno. Ale na tej ulicy niema naprzeciw nikogo do zalecanek. Nawprost Odeon, oddawna zamknięty, przykuwa oczy swemi murami które zaczynają czernieć, małemi okienkami garderób oraz rozległym dachem. Nie byłem dość bogaty aby mieć piękny pokój, nie mogłem nawet mieć całego pokoju. Justyn i ja dzieliliśmy pokój o dwóch łóżkach na piątem piętrze.
Z tej strony schodów był tylko nasz pokój oraz drugi mały, zajmowany przez Z. Marcas, naszego sąsiada. Obaj z Justynem przeżyliśmy blisko pół roku w zupełnej nieświadomości tego sąsiedztwa. Stara kobieta, która zawiadowała hotelem, powiedziała nam wprawdzie, że pokoik jest zajęty, ale dodała że nie będzie nam to przeszkadzało, gdyż lokator jest bardzo spokojny. W istocie, przez pół roku nie spotkaliśmy wcale naszego sąsiada ani nie słyszeliśmy u niego żadnego hałasu, mimo że dzieliła nas tylko cienka ścianka drewniana powleczona gipsem, tak częsta w domach paryskich.
Nasz pokój, wysoki na siedem stóp, obity był lichym niebieskim papierem w kwiatki. Malowanej podłodze obcy był blask, który świadczy o pracy frotera. Przed łóżkami cienki pleciony dywa-
Strona:PL Balzac - Kuratela i inne opowiadania.djvu/173
Ta strona została przepisana.