im biegu kwiatami długich grobli. Błąkająca się chmura, która, za każdym krokiem w przestworzu, zmienia kształt i kolor, pod niebem doskonale błękitnem, daje tysiąc nowych postaci każdemu szczegółowi wspaniałych krajobrazów, które nastręczają się oczom ze wszystkich stron. Oczy ogarniają zrazu lewy brzeg Loary od Amboise; żyzną równinę, gdzie wznosi się Tours, jego przedmieścia, jego fabryki, Plessis; następnie część lewego brzegu, który, od Vouvray aż do Saint-Symphorien, opisuje półkole skał kryjących rozkoszne winnice. Oko opiera się aż na bujnych zboczach Cher, na błękitnym horyzoncie usianym parkami i zamkami. Wreszcie, na zachód, dusza gubi się w olbrzymiej rzece, po której żeglują nieustannie statki o białych żaglach wzdętych od wiatru, nieustających prawie na tym szerokim basenie. Książę może zrobić z Granatki swoją willą, ale poeta zawsze uczyni z niej swoje mieszkanie; para kochanków ujrzy w niej najsłodsze schronienie; będzie idealną siedzibą zacnego obywatela z Tours: ma poezje dla każdej wyobraźni, dla najzimniejszych i najuboższych duchem, jak dla najpodnioślejszych i najgorętszych; kto tam wejdzie, musi odczuć atmosferę szczęścia, zrozumieć życie spokojne, wyzute z ambicji, z mozołu. Marzenie jest w powietrzu i w szmerze fal; piaski mówią, są smutne albo wesołe, złociste lub szare; wszystko jest ruchem dokoła posiadacza tej winnicy, nieruchomej pośród swoich żywych kwiatów i ponętnych owoców. Anglik płaci tysiąc franków aby mieszkać pół roku w tym skromnym domku; ale zobowiązuje się szanować zbiory; jeżeli chce mieć owoce, płaci podwójny czynsz; jeżeli ma smak na wino, jeszcze zdwaja sumę. Cóż więc warta jest Granatka ze swoją dróżką, ze swą ścieżyną, ze swą potrójną terasą, ze swemi dwoma morgami wina, balustradami pełnemi kwitnących róż, ze swoim starym gankiem, swoim żórawiem, swemi kapryśnemi powojami i drzewami wszystkich stron świata? Nie proponujcie ceny! Granatka nie będzie nigdy na sprzedaż. Kupiona raz w roku 1690, oddana z żalem za czterdzieści tysięcy franków, jak Arab w pustyni oddaje ulubionego konia,
Strona:PL Balzac - Kuratela i inne opowiadania.djvu/203
Ta strona została przepisana.