cie w ręku i z trudem powstrzymywała łzy, widząc panią Willemsens tak niepodobną do czarującej kobiety którą znała.
Ten ładny domek, zrazu tak wesoły i ożywiony, jakby posmutniał; stał się milczący, mieszkańcy opuszczali go rzadko, pani Willemsens nie mogła już bez wielkiego wysiłku chodzić na most w Tours. Ludwik, którego wyobraźnia rozwinęła się nagle i który zespolił się niejako z matką, odgadłszy jej zmęczenie i cierpienie jej pod rużem, wymyślał zawsze pozory, aby udaremnić przechadzkę zbyt daleką już dla matki. Radosne pary, śpieszące do Saint-Cyr — które tem jest dla Tours, czem Courtille dla Paryża — oraz gromadki spacerujących widziały nad groblą, wieczorem, tę kobietę bladą i szczupłą, całą w czerni, nawpół zżartą gorączką ale jeszcze świetną, snującą się niby cień po terasie. Wielkie cierpienia mają swoją wymowę. To też, zagroda winiarza stała się cicha. Czasami wieśniak ten, jego żona i dwoje dzieci stawali przed chatą; Anusia prała przy studni, pani z dziećmi siedziała w altanie; ale nie słychać było najmniejszego hałasu w tych wesołych ogrodach, wszystkie rozrzewnione oczy bez wiedzy pani patrzały na nią. Była taka dobra, taka uważająca, tak imponująca dla każdego kto się do niej zbliżył! Co do niej, od początku jesieni, tak pięknej, tak wspaniałej w Turenji, której dobroczynny klimat, winogrona, owoce, miały przedłużyć życie tej matki poza kres naznaczony działaniem nieznanej choroby, widziała już tylko swoje dzieci i cieszyła się niemi w każdej chwili tak, jakby ta chwila miała być ostatnią.
Od czerwca do końca września, Ludwik pracował nocami bez wiedzy matki, zrobił olbrzymie postępy; doszedł w algebrze do zrównań drugiego stopnia, nauczył się geometrji opisowej, rysował doskonale, słowem mógłby zdać z powodzeniem egzamin wymagany od młodych ludzi, którzy chcą wstąpić na Politechnikę. Niekiedy, wieczorem, szedł się przejść na most do Tours, gdzie spotkał pewnego kapitana okrętu spensjonowanego przedwcześnie; męska fizjognomja, wstążeczka Legji, wzięcie tego marynarza z doby Cesar-
Strona:PL Balzac - Kuratela i inne opowiadania.djvu/215
Ta strona została przepisana.