jedyny konwój kobiety, której dowcip, piękność, wdzięk, miały europejską sławę i której pogrzeb w Londynie byłby nowiną pompatycznie zaprotokółowaną w dziennikach, arystokratyczną uroczystością, gdyby nie była popełniła najsłodszej ze zbrodni, zbrodni zawsze ukaranej na ziemi, poto aby te anioły, uzyskawszy przebaczenie, weszły do nieba. Kiedy rzucono ziemię na trumnę matki, Marjan zapłakał, zrozumiawszy w tej chwili że już jej nie zobaczy.
Prosty drewniany krzyż, zasadzony na grobie, nosił ten napis, ułożony przez proboszcza z Saint-Cyr:
KOBIETA NIESZCZĘŚLIWA
zmarła w trzydziestym szóstym roku,
nosząca imię Augusty w niebie.
Kiedy się wszystko skończyło, dzieci wróciły do Granatki, i rzuciły na to mieszkanie ostatnie spojrzenie; poczem, trzymając się za ręce, zabrały się z Anną, powierzając dom staraniom wieśniaka i polecając mu zdać wszystko urzędnikom.
Wówczas, stara służąca zawołała Ludwika do studni, wzięła go na stronę i rzekła: Panie Ludwiku, oto obrączka pani!
Chłopiec zapłakał, wzruszony że odnalazł żywe wspomnienie umarłej matki. Zaciąwszy się w poczuciu swej siły, nie pomyślał o tej ostatniej posłudze. Uściskał staruszkę. Następnie ruszyli wszyscy troje zapadłą ścieżką, zeszli dróżką i udali się do Tours, nie odwracając głowy.
— Mama chodziła tędy, rzekł Marjan, zbliżając się do mostu.
Anna miała starą krewną, dawną szwaczkę osiadłą w Tours, przy ulicy de la Guerche. Zaprowadziła dzieci do domu krewniaczki z którą chciała zamieszkać. Ale Ludwik wytłumaczył jej swoje zamiary, wręczył jej metrykę Marjana i dziesięć tysięcy franków; poczem, w towarzystwie starej służącej, zaprowadził nazajutrz rano brata do kolegjum. Bardzo zwięźle przedstawił rektorowi położe-