łacu, mimo iż zachowała meble, ekwipaże, konie, słowem urządzenie całego domu, wiodła zrazu ciche życie. Były to owe lata 1816, 17 i 18, epoka, w której rodziny odbudowywały się po klęskach spowodowanych przewrotami politycznemi. Margrabinie, która należała zresztą do jednego z najznamienitszych i najmożniejszych rodów dzielnicy Saint-Germain, krewni poradzili aby się zamknęła w domu po musowej separacji, na jaką skazał ją niewytłumaczony kaprys męża.
W r. 1820, margrabina wyszła ze swego letargu; pojawiła się na dworze, na balach, i zaczęła przyjmować u siebie. Od r. 1821 do 1827 prowadziła wielki dom, wysunęła się na pierwszy plan smakiem i strojem, miała swój dzień, swoje godziny przyjęć; niebawem zasiadła na tronie, na którym przedtem błyszczały wicehrabina de Beauséant, księżna de Langeais, pani Firmiani (ta, po swojem małżeństwie z panem de Camps, oddała berło w ręce księżnej de Maufrigneuse, której znowuż wydarła je pani d’Espard). Świat nie wiedział nic więcej o prywatnem życiu margrabiny. Zdawało się, że będzie długo trwać na horyzoncie paryskim, jak słońce bliskie zachodu ale nie zachodzące nigdy. Margrabina była w zażyłej przyjaźni z pewną księżną nie mniej sławną przez swą piękność co przez swoje oddanie pewnemu księciu, wówczas będącemu w niełasce[1] ale przywykłemu stale wchodzić jako władca w tworzące się rządy. Pani d Espard była również przyjaciółką cudzoziemki, w której pobliżu znamienity i chytry dyplomata rosyjski[2] śledził bieg spraw. Wreszcie, pewna stara hrabina, nawykła tasować karty wielkiej gry politycznej, przybrała ją niejako za córkę. Dla każdego kto umiał patrzeć, jasne było, że pani d’Espard, po głośnem i błahem panowaniu jakie zawdzięczała modzie, gotuje się zagarnąć cichy ale rzeczywisty wpływ. Salon jej nabierał znaczenia politycznego. Te słowa: Co o tem mówią u pani d’Espard? Salon pani d’Espard jest przeciw takim a takim postanowieniom, zaczynały się