ności obdarowanym. Zdaje się, że ten sąd męczy pana bardzo. Ale bo też czemu nie podwoją liczby sędziów?
— Och, proszę pani, zdałoby się, zdało, rzeki Popinot, od przybytku głowa nie boli. Ale kiedy to będzie? jak mi tu włosy wyrosną!
Słysząc to zdanie, tak dobrze licujące z fizjognomją sędziego, kawaler d’Espard zmierzył go wzrokiem jakby chciał powiedzieć: „Z tym nieborakiem łatwo sobie damy rady“.
Margrabina spojrzała na Rastignaca, który się nachylił do niej.
— Oto, szepnął młody fircyk, jak wyglądają ludzie powołani aby wyrokować o życiu i mieniu drugich.
Jak większość ludzi osiwiałych w swojem rzemiośle, Popinot rad poddawał się swoim przyzwyczajeniom, płynącym zresztą z pracy myśli. Rozmowa jego trąciła sędzią śledczym. Lubił zadawać pytania, brać w krzyżowy ogień niespodzianych wniosków, wyciągać z ludzi więcej niż chcieli powiedzieć. Pozzo di Borgo zabawiał się podobno wyciąganiem tajemnic z osób z któremi rozmawiał, aby je wikłać w swoje dyplomatyczne sieci; w ten sposób, z mimowolnego nałogu, dawał folgę swej wyostrzonej w tym duchu inteligencji. Skoro tylko Popinot zmacał, aby tak rzec, teren, na którym się znajdował, uznał iż konieczne jest uciec się do najsubtelniejszych chytrości, do najlepiej zamaskowanych sztuczek praktykowanych w sądzie celem wydobycia prawdy. Bianchon siedział zimny i surowy, jak człowiek który postanowił cierpieć w milczeniu; ale w duszy życzył wujowi, aby przydeptał tę kobietę jak się przystępuje żmiję: porównanie, które mu nastręczała długa suknia, wygięta poza, długa szyja, mała główka i wężowe ruchy margrabiny.
— Drogi panie, jakkolwiek obcy jest mojej naturze egoizm, zbyt długo cierpię, abym nie miała pragnąć rychłego zakończenia tej sprawy. Czy mogę się prędko spodziewać szczęśliwego rozwiązania?
— Proszę pani, zrobię wszystko co zależy odemnie aby to
Strona:PL Balzac - Kuratela i inne opowiadania.djvu/55
Ta strona została przepisana.