jest, że umie on dać życiu czar fantazji, nie opuszczając, w najlepszych swoich utworach, gruntu rzeczywistości. W owej epoce, gdy cała Francja była złupiona przez Rewolucję, gdy cała Europa była złupiona przez kilkanaście lat wojen, gdy najrzadsze cacka i najwspanialsze dzieła sztuki walały się nieraz po sklepach antykwarzy zakupione hurtem bez znajomości przedmiotu, gdy manja kolekcjonerstwa wreszcie była dopiero w zarodku, zrozumiałe jest, że ktoś, kto się jej poświęcił, mógł zebrać skarby za grosze. Balzac stworzył tedy w Ponsie wspaniały typ zbieracza. Ale to mu nie wystarczyło. Z sobie tylko właściwą ekonomją treści, dał równocześnie w tej postaci monografję muzyka, zmarnowanego artysty, kolekcjonera, smakosza, pasorzyta i — przyjaciela, dopełniając go w tym charakterze rozkoszną figurą Schmuckego, którego znamy z Córki Ewy. Była to doba, gdy Niemiec był w literaturze niemal synonimem anielskiego baranka; zarazem dobroduszna epoka, gdy pisarzowi jednego narodu wolno było tak daleko się posunąć w sympatycznem odmalowaniu rysów drugiego narodu, wówczas gdy tak dotkliwie smagał własne społeczeństwo. W żadnej może powieści Balzaka kult pieniądza, owa, jego zdaniem, zaraza tocząca mieszczańską Francję, nie ukazuje się w tak groźnej postaci jak tu, wcielony w poczwarne maski dwóch kobiet: Cibotowej i pani Camusot. I znowuż jedno z czarodziejstw Balzaka: powieść zupełnie pozbawiona elementu miłości, mająca za bohaterów dwóch starych „kościanych dziadków“, a za wyłączny temat walki toczące się dokoła testamentu, czyta się jak najbardziej pasjonujący romans, daje wrażenie okrutnej prawdy życia i zarazem jego fantastycznej dziwności. Ta walka drapieżnego życia pod okiem zadumanej i wzgardliwej śmierci, walka najbrutalniejszych żądz materjalnych, które w istocie ścigają jeno fikcje, tocząca się na tle najpiękniejszych fikcyj stworzonych przez sztukę, — wszystko to oglądane dziecięcemi oczyma starego muzyka Schmucke, tworzy z Kuzyna Ponsa jedną z najpiękniejszych i najmądrzejszych bajek Balzaka.
Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.
Warszawa, w lutym 1927.