— Więc dobrze, lecę do apteki przynieść co trzeba... bo, widzi pan, ta choroba to będzie kosztowała; a skąd pan weźmie?
— Będę pracował; chcę aby Pons miał opiekę jak książę...
— Będzie miał, mój dobry panie Schmucke; niech się pan o nic nie niepokoi. Mamy z Cibotem odłożonych dwa tysiące franków; damy je wam; ja już tu zresztą oddawna dokładam ze swego, et!...
— Sadzna gopida! wykrzyknął Schmucke ocierając oczy, dzo sa zerdze!
— Otrzyj pan łzy, które mi zaszczyt przynoszą; oto moja nagroda! rzekła melodramatycznie Cibotowa. Ja jestem kobieta najmniej interesowna pod słońcem, ale nie wchodź pan tam ze łzami w oczach, bo pan Pons pomyśli, że z nim jest gorzej niż jest.
Schmucke, wzruszony tą delikatnością, ujął wreszcie rękę Cibotowej i uścisnął ją.
— Niech mnie pan oszczędża! rzekła była kelnerka rzucając mu tkliwe spojrzenie.
— Pons, rzekł zacny Niemiec wchodząc, pani Cibot to anioł; gadatliwy anioł, ale anioł.
— Sądzisz?... Od miesiąca zrobiłem się nieufny, odparł chory potrząsając głową. Po wszystkich moich nieszczęściach, wierzę już tylko w Boga i w ciebie!...
— Bądź tylko zdrów, a będziemy żyli we troje jak królowie!
— Cibot! wykrzyknęła zdyszana odźwierna wpadając do izdebki przy bramie, słyszysz, Cibot, jesteśmy bogaci! Nie mają żadnych spadkobierców, ani ż lewej ręki, nicz!... Och, pójdę do pani Fontaine, aby mi postawiła kabałę, dowiem się ile będziemy mieli...
— Moja żono, odparł krawczyna, kto chce być dobrze obuty, niech nie liczy na trzewiki po zmarłym.
— Et, będziesz ty mi znowu krakał? rzekła dając mu przyjacielskiego kuksa. Już ja wiem co wiem. Poulain położył krzyżyk na panu Ponsie! I będziemy bogaci! Zapisze mi... Moja głowa
Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/115
Ta strona została skorygowana.