Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/146

Ta strona została przepisana.

lu znawców uchodzić za Rafaela. Hobbema doszedłby na licytacji ceny sześćdziesięciu tysięcy. Co do Albrechta Dürera, ten portret kobiety był równy słynnemu Holzschuerowi z Norymbergi, za którego królowie bawarski, holenderski i pruski chcieli dać kilkakrotnie, a zawsze napróżno, dwieście tysięcy franków. Czy to jest żona czy córka rycerza Holzschuera, przyjaciela Albrechta Dürera?... Przypuszczanie to bliskie jest pewności, postawa bowiem kobiety z muzeum Ponsa stanowi jakgdyby pendant do tamtej, herby zaś umieszczone są w obu portretach tak samo. Wreszcie podpis: aetatis suae XLI zgadza się zupełnie z wiekiem wskazanym na portrecie z taką czcią przechowywanym w rodzinie Holzschuerów w Norymberdze, z którego świeżo wykonano rycinę.
Eljasz Magus miał łzy w oczach, patrząc kolejno na te cztery arcydzieła.
— Dam pani dwa tysiące gratyfikacji od każdego z tych obrazów, jeśli wydobędziesz je dla mnie za czterdzieści tysięcy!... rzekł do ucha Cibotowej zdumionej tą z nieba spadłą fortuną.
Podziw, lub, aby rzec ściślej, szał Żyda, spowodował taki zamęt w jego mózgu i w nawykach jego chciwości, że, jak widzimy, Żyd zatracił się w nich.
— A ja? spytał Remonencq, który się nie znał na obrazach.
— Wszystko tu jest jednakiej wartości, szepnął chytrze Żyd tandeciarzowi, bierz dziesięć obrazów na los szczęścia na tych samych warunkach, a zrobisz majątek!
Troje złodziei spoglądało jeszcze po sobie, pogrążeni cali w rozkoszy, najżywszej ze wszystkich, w zadowoleniu z pomyślnego obrotu fortuny, kiedy głos chorego rozległ się i zabrzmiał jak uderzenie dzwonu...
— Kto tam jest?... wołał Pons.
— Panie, niechże się pan położy! krzyknęła Cibotowa rzucając się na Ponsa i siłą kładąc go z powrotem.
— Cóż to! chce się pan zabić?... Więc dobrze, to nie pan Poulain, to ten zacny Remonencq; jest tak niespokojny o pana, że