wali na ścianie plugawe karykatury. Ostatnie słowa odźwiernej, budząc ciekawość pani Cibot, umocniły ją w zamiarze poradzenia się adwokata, ale z myślą iż o tem czy go użyje do swoich spraw, rozstrzygnie dopiero wrażenie osobiste.
— Czasami to się dziwię jak ta Sauvage może wytrzymać u niego, rzekła odźwierna w formie objaśnienia, idąc za Cibotową. Idę z panią, dodała, bo mam zanieść panu gospodarzowi mleko i gazetę.
Przybywszy na drugie piętro, Cibotowa znalazła się pod drzwiami bardzo szpetnemi z wyglądu. Ceglasty ich kolor powlekła, na szerokość dwudziestu centymetrów, owa czarniawa warstwa, jaką tworzy z czasem dotknięcie rąk. W wykwintnych domach architekci próbowali temu zapobiec, umocowując szklanne tafle dokoła klamki. Okienko znajdujące się w drzwiach, omszałe jak owe butelki którym restauratorzy starają się nadać czcigodny wygląd, tem bardziej czyniło te drzwi podobnemi do drzwi więziennych, zwłaszcza w połączeniu z żelaznem okuciem i potężnemi zawiasami. Jakiś skąpiec, lub pismak który zalał sadła za skórę całemu światu, musiał wymyślić te przyrządy. Zlew, którym ściekały pomyje, brał czynny udział w zaduchu panującym na schodach, których sufit pokryty był cały arabeskami (i to jakiemi!) wyrysowanemi kopcącą świecą. Sznurek, zakończony brudną drewnianą rączką, wprawił w ruch mały dzwonek, którego wątły głos zdradzał skazę w metalu. Każdy przedmiot był jednym rysem więcej w ohydnej harmonji tego obrazu. Cibotowa usłyszała odgłos ciężkich kroków i astmatyczny oddech olbrzymiej kobiety, poczem ukazała się pani Sauvage. Była to jedna z owych starych bab, które odgadł Adrjan Brauwer w swoich Czarownicach jadących na Sabbat, kobieta blisko sześciu stóp wzrostu, z twarzą żołnierską o wiele bardziej zarośniętą niż twarz Cibotowej, o chorobliwej tuszy, ubrana w ohydną drelichową suknię, z chustką na głowie, jeszcze w papilotach zrobionych z druków które otrzymywał darmo jej pan. W uszach miała złote kółka, wielkości kół od karety. Ten żeński
Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/167
Ta strona została skorygowana.