pokrewieństwie od rana do wieczora. Pierwsza żona pana Camusot, tego od jedwabiów...
— Którego mianowano właśnie parem Francji...
— Była z domu Pons, stryjeczna mego Ponsa.
— Są zatem sobie stryjeczno-stryjeczni...
— Niczem sobie nie są, pokłócili się.
Pan Camusot de Marville, nim przybył do Paryża, był pięć lat prezydentem trybunału w Mantes. Nietylko zostawił tam wspomnienia, ale zachował stosunki; następca jego bowiem, sędzia z którym żył najbliżej, był dotąd prezesem trybunału i, co za tem idzie, znał Fraisiera na wylot.
— Czy pani wie, droga pani, rzekł wreszcie kiedy Cibotowa zatrzymała śluzy swojej wymowy, czy pani wie, że będziesz miała za głównego przeciwnika jegomościa, który może wysłać człowieka na rusztowanie?
Odźwierna podskoczyła na krześle jak owe lalki zamknięte w pudełku ze sprężynką.
— Uspokój się pani, rzekł Fraisier. To, że pani nie wiesz co to jest prezydent Izby oskarżeń sądu apelacyjnego w Paryżu, to rzecz zupełnie naturalna; ale powinnaś pani wiedzieć, że pan Pons ma legalnego spadkobiercę. Prezydent de Marville jest jedynym i wyłącznym spadkobiercą pani chorego, ale jest krewnym w trzecim stopniu; zatem, wedle litery prawa, pan Pons może rozrządzić swoim majątkiem jak mu się podoba. Nie wiesz, pani także, że córka prezydenta wyszła przed kilku tygodniami za najstarszego syna hrabiego Popinot, para Francji, byłego ministra rolnictwa i handlu, jednego z najwpływowszych polityków. Związek ten czym prezydenta jeszcze groźniejszym niż jego wszechwładza w kryminale.
Cibotowa zadrżała na to słowo.
— Tak, to on tam wysyła, ciągnął Fraisier. Ba, droga pani, pani nie wiesz, co to czerwona toga! To już dosyć mieć zwykłą czarną togę przeciw sobie! Jeśli mnie pani tu widzisz zrujnowanym, łysym, półtrupem... to dlatego, iż, nie wiedząc o tem, naraziłem się
Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/171
Ta strona została skorygowana.