— Ręczę za skutek. Tylko będzie pani łaskawa sprowadzić tu swego rejenta i swego adwokata, wówczas gdy ich będę potrzebował, wydać mi pełnomocnictwo na działanie w imieniu pana prezydenta, oraz polecić tym panom aby się stosowali do moich wskazówek i nie poczynali nic na własną rękę.
— Bierze pan pełną odpowiedzialność, rzekła uroczyście prezydentowa, musi pan mieć pełną władzę. Ale czy Pons jest aż tak chory? spytała z uśmiechem.
— Proszę pani... wyszedł-by z tego może, zwłaszcza pielęgnowany przez człowieka tak sumiennego jak doktór Poulain, gdyż mój przyjaciel, pani, jest jedynie niewinnem narzędziem kierowanem przezemnie w pani interesie. On byłby zdolny ocalić tego starego muzyka... ale jest tam przy chorym odźwierna, która, aby zdobyć trzydzieści tysięcy franków, pchnęłaby go w grób... Nie zabiłaby go, nie zadałaby mu arszeniku, nie będzie na tyle miłosierna; zrobi gorzej, zabije go moralnie, będzie go irytować tysiąc razy dziennie. Biedny starzec, w ciszy, spokoju, czule pielęgnowany przez życzliwych ludzi, na wsi, odzyskałby zdrowie; ale nękany przez babę, która za młodu była jedną z trzydziestu kelnerek sławnych z piękności w Paryżu, chciwą, gadatliwą, brutalną, nękamy o zrobienie testamentu z tłustym zapisem dla niej, dojdzie niezawodnie do stwardnienia wątroby, w której może już teraz tworzą się kamienie; aby je wydobyć, trzeba będzie uciec się do operacji, której nie przetrzyma... Doktór — szlachetna dusza! — jest w okropnem położeniu. Powinienby się starać oddalić tę kobietę...
— Ależ ta jędza, to potwór! wykrzyknęła prezydentowa swoim sztucznym głosikiem.
To podobieństwo między groźną prezydentową a nim samym przyprawiło Fraisiera o uśmiech, wiedział co znaczą wszystkie te udane modulacje ostrego z natury głosu. Przypomniał sobie owego prezydenta, bohatera jednej z Opowiastek Ludwika XI, którego ów monarcha napiętnował ostatniem słowem. Dygnitarz ów, obdarzony żoną na wzór sokratesowej, a nie mający filozofji tego wielkiego
Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/202
Ta strona została skorygowana.