— Pewnie że coś warte, rzekł Remonencq. Dałbym jakieś sto tysięcy franków za to wszystko.
Tandeciarz, proszony o tę małą usługę, zastąpił osiem obrazów innemi obrazami tych samych wymiarów, w tych samych ramach, wybranemi z drugorzędnych, które Pons pomieścił w pokoju Schmuckego. Magus, raz położywszy łapę na czterech arcydziełach, ściągnął Cibotową do siebie pod pozorem obrachunku. Ale tam zaczął piszczeć, wyszukiwać skazy w obrazach, i ofiarował Cibotowej trzydzieści tysięcy faktornego; wmusił je jej, pokazując lśniące banknoty z magicznym napisem: Tysiąc franków! Magus zmusił Remonencqa do zapłacenia Cibotowej takiejże sumy, którą pożyczył mu na cztery obrazy, zatrzymując je jako zastaw. Cztery obrazy Remonencqa wydały się Magusowi tak wspaniałe, że nie mógł się zdobyć na to aby je oddać i nazajutrz ofiarował tandeciarzowi sześć tysięcy odstępnego. Pani Cibot, stawszy się posiadaczką sześćdziesięciu ośmiu tysięcy, zażądała jeszcze raz najgłębszej tajemnicy od obu wspólników; poradziła się Żyda, jak ulokować sumę w ten sposób aby nikt nie mógł domyślić się jej posiadania.
— Kup pani akcje kolei orleańskiej; są o trzydzieści franków niżej kursu. Za trzy lata podwoisz pani kapitał; a będziesz miała świstek papieru który się zmieści w pugilaresie.
— Zaczekaj pan, panie Magus, idę do kogoś kto prowadzi interesy krewnych pana Ponsa, chciałby wiedzieć za jaką cenę kupiłby pan cały ten kram na górze... Sprowadzę go panu.
— Gdybyż to była wdowa! rzekł Remonencq do Magusa, to byłoby coś dla mnie: kapitalistka!...
— Zwłaszcza jeśli umieści pieniądze w akcjach orleańskich; za dwa lata podwoi je. Ja też tam umieściłem swoje mizerne oszczędności, rzekł Żyd, posag mojej córki... Chodźmy się przejść trochę po bulwarze, zanim przyjdzie adwokat...
— Gdyby Bóg zechciał powołać do siebie tego Cibota, który już jest bardzo chory, podjął Remonencq, miałbym gracką żonecz-
Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/215
Ta strona została skorygowana.