wzbudziło w nim obawę podstępu, przewidywał jakąś świadomą nieformalność, jakąś sztuczkę Cibotowej; postanowił użyć tego Trognon, aby sobie kazać podyktować testament, który on, Pons, napisze, zapieczętuje, i zamknie w sekretarzyku. Liczył na to, że, ukrywszy Schmuckego w alkowie, pokaże mu Cibotową jak wyciąga ten testament, otwiera go, czyta i pieczętuje na nowo. Następnie, rano, chciał unieważnić ów własnoręczny testament testamentem zrobionym w obecności rejenta, formalnym i bezspornym. Kiedy Cibotowa czyniła zeń szaleńca, manjaka, poznał w niej nienawiść, zemstę i chciwość, — słowem, obraz prezydentowej; leżąc w łóżku dwa miesiące, w długich godzinach samotności, biedny człowiek miał czas roztrząsnąć i ocenić wypadki swego życia!
Starożytni i współcześni rzeźbiarze często stawiali po obu stronach grobowca geniuszów dzierżących zapalone pochodnie. Blaski te rozświecają umierającym obraz ich win, ich błędów, ukazując im zarazem drogi śmierci. Symbolem tym wyraża rzeźba wielką myśl, formułuje fakt życiowy. Konanie ma swoją mądrość. Często widzi się jak proste dziewczęta, w zaraniu młodości, nabywają stuletniego rozumu, zmysłu proroczego, sądzą swoją rodzinę, nie dają się oszukać żadnej komedji. W tem jest poezja śmierci. Ale, rzecz osobliwa i godna uwagi! umiera się w dwa rozmaite sposoby. Ta poezja proroctwa, ten dar jasnego widzenia, czyto naprzód czy wstecz, jest udziałem jedynie tych umierających, u których zaatakowane jest tylko ciało, którzy giną przez zniszczenie organów fizycznych. Tak więc, ludzie dotknięci, jak Ludwik XIV, gangreną; suchotnicy; chorzy umierający jak Pons na gorączkę; lub, jak pani de Mortsauf, na żołądek; lub, jak żołnierze, z ran, które gwałtownie przecinają życie w jego pełni, ci posiadają ową szczytną jasność widzenia i mają śmierć zadziwiającą, wspaniałą; ludzie natomiast którzy umierają z chorób wkraczających w sferę inteligencji, z siedzibą w mózgu, w układzie nerwowym, służącym ciału za pośrednika w dostarczaniu opału myśli, ci umierają całkowicie. U tych, duch i ciało pogrążają się w śmierć równocześnie. Ten nieskalany
Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/233
Ta strona została skorygowana.