rzyszyła rejentowi, wprowadziła go do sypialni i wyszła, zostawiając Schmuckego, pana Trognon i Ponsa samych, ale uzbroiła się w ręczne lusterko misternej roboty i zajęła pozycję przy drzwiach, które zostawiła uchylone. Mogła w ten sposób nietylko słyszeć, ale i widzieć wszystko coby się mówiło i coby się działo w tej tak ważnej dla niej chwili.
— Panie rejencie, rzekł Pons, jestem, na nieszczęście, w pełni zmysłów, czuję bowiem że mam umrzeć; z woli bożej zapewne, żadna z mąk śmierci nie jest mi oszczędzona!... Oto pan Schmucke...
Rejent skłonił się Schmuckemu.
— To jedyny przyjaciel jakiego mam na ziemi, rzekł Pons. Chcę go uczynić generalnym spadkobiercą; niech mi pan powie, jak należy spisać testament, aby mój przyjaciel, który jest Niemcem i który zupełnie nie zna naszych praw, mógł wziąć po mnie spadek bez możności zaczepienia sukcesji.
— Wszystka da się zawsze zaczepić, rzekł rejent; to słaba strona sprawiedliwości ludzkiej. Ale, co się tyczy testamentów, istnieją takie, które są nie do zwalenia...
— Jakie? spytał Pons.
— Testament sporządzony wobec rejenta, przy dwóch świadkach którzy zaświadczą pełnię władz umysłowych testatora, nota bene jeśli testatar nie ma ani żony, ani dzieci, ani ojca, ani brata...
— Nie mam nikogo, wszystkie moje przywiązania przelałem na głowę tu obecnego Schmuckego, mego drogiego przyjaciela...
Schmucke płakał.
— Jeżeli pan ma tylko dalszych krewnych, prawo zostawia panu swobodę rozrządzania ruchomym i nieruchomym majątkiem, o ile go pan nie przekaże na cele sprzeczne z moralnością, widywano bowiem testamenty zwalone z przyczyny dziwactw testatarów. Pozatem, testament uczyniony w obecności rejenta jest niewzruszony. W istocie: tożsamości osoby nikt nie może zaprzeczyć, rejent stwierdził stan umysłowy, i podpis nie podlega dyskusji... Mi-
Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/235
Ta strona została skorygowana.