strwonić tego co się zarobi; nazywam go ojcem szczurów, bo wszystkim moim przyjaciółkom wszczepił zasady oszczędności. Po pierwsze, ma, poza swoją kancelarią, sześćdziesiąt tysięcy renty. Następnie jest rejentem takim jak bywali rejenci niegdyś! Jest rejentem kiedy chodzi, kiedy śpi, z pewnością spłodził samych małych rejentów i małe rejenciny... Jest ciężki i pedant; ale zarazem człowiek, który w swojem urzędowaniu nie ugnie się przed żadną siłą... Nigdy nie miał kochanki, to przedpotopowy ojciec rodziny! i żona go ubóstwia i nie zdradza go, mimo że rejentowa!... Co tu gadać! lepszego rejenta nie znajdziesz w całym Paryżu... To patrjarcha; nie taki komik jak był Cardot z Malagą, ale nie drapnie nigdy jak ten tam... ten ktoś, co to żył z Antonją! Przyślę ci go jutro o ósmej. Możesz spać spokojnie. Przedewszystkiem, mam nadzieję, że będziesz zdrów i że nam jeszcze napłodzisz ładnej muzyki; ale, ostatecznie, widzisz, życie jest bardzo smutne, przedsiębiorcy kręcą, królowie cyganią, ministrowie szachrują, bogacze oszczędzają... Artyści nie mają już tego! dodała uderzając się w serce, życie człowiekowi brzydnie... Bądź zdrów, stary!
— Przedewszystkiem, proszę cię, Heloizo, o największą dyskrecję.
— To nie sprawa teatralna, rzekła, to święte dla artystki.
— Kogo ty masz teraz, mała?
— Mera twojego okręgu, pana Beaudoyer, człowieka równie głupiego jak nieboszczyk Crevel; bo wiesz, Crevel[1], jeden z dawnych wspólników Gaudissarta, umarł przed kilku dniami i nie zostawił mi nic, nawet słoika pomady. Dlatego mówię, że nasza epoka jest wstrętna.
— Na co umarł?
— Na swoją żonę!... Gdyby był został przy mnie, żyłby dotąd. Bądź zdrów, stary. Mówię ci o umrzykach, bo widzę cię jak
- ↑ Kuzynka Bietka.