Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/263

Ta strona została skorygowana.

— I dobrzebyś pan uczynił, biorąc sobie jakiegoś prawnika.
Brafniga! powtórzył Schmucke machinalnie.
— Zobaczy pan, że będzie panu potrzeba zastępcy prawnego. Na pańskiem miejscu, wciąłbym sobie człowieka doświadczonego, znanego z naszej dzielnicy, człowieka zaufanego... Ja, we wszystkich swoich drobnych sprawach, radzę się pana Tabareau... komornika... Gdybyś pan dał pełnomocnictwo jego dependentowi, zbyłbyś się wszelkiego kłopotu.
Rada ta, podszepnięta przez Fraisiera, ułożona między Remonencqiem a Cibotową, utkwiła w pamięci Schmuckego: w chwilach gdy boleść ścina niejako duszę porażając jej czynności, pamięć zatrzymuje wszystkie wrażenia nasunięte przez przypadek. Schmucke słuchał, spoglądając okiem tak wyzutem z wszelkiej inteligencji, że Remonencq przestał mówić.
— Jeśli wciąż będzie taki ogłupiały, pomyślał Remonencq, uda mi się może odkupić od niego cały kram za sto tysięcy, o ile to jego. — Jesteśmy, proszę pana, w merostwie.
Remonencq musiał wysadzić Schmuckego z dorożki i wziąć go pod ramię, aby go doprowadzić do Aktów stanu cywilnego, gdzie Schmucke natknął się na orszak weselny. Schmucke musiał czekać swej kolei, gdyż, trafem dość częstym w Paryżu, pisarz miał do sporządzenia kilka aktów zejścia. Biedny Niemiec przechodził męki równe Chrystusowym.
— Pan Schmucke? spytał czarno ubrany człowiek, zwracając się do Niemca zdumionego że go ktoś woła po nazwisku.
Schmucke spojrzał tym samym ogłupiałym wzrokiem, z jakim odpowiadał Remonencqowi.
— Ależ, rzekł antykwarz do nieznajomego, czego pan od niego chce? Zostaw pan tego człowieka w spokoju, widzi pan że ma zgryzotę.
— Ten pan stracił przyjaciela, i z pewnością zamierza godnie uczcić jego pamięć, jako jego spadkobierca, rzekł nieznajomy. Z pewnością pan nie będzie skąpił: zakupi ziemię na grób na