by tak jak mają pałace, nikt nie myśli o śmierci i o jej praktycznych następstwach. Śmierć przychodzi zawsze za wcześnie; zresztą łatwe do pojęcia uczucie nie pozwala spadkobiercom przypuszczać jej możliwości. Toteż prawie każdego kto straci ojca, matkę, żonę i dzieci, opadają owi faktorzy, którzy korzystają z zamętu i boleści, aby wyłudzić jakieś zamówienie. Dawniej, przedsiębiorcy nagrobków, okupieni w okolicy słynnego cmentarza Père-Lachaise, oblegali spadkobierców w pobliżu grobu lub u wyjścia; ale konkurencja, duch spekulacji, ściągnęły ich bliżej, tak że dziś wcisnęli się do samego miasta, do merostwa. Dzisiaj, ajenci wdzierają się wręcz do domu żałoby, z planem grobowca w ręku.
— Właśnie robię interes z tym panem, rzekł agent firmy Sonet do przybyłego agenta.
— Zejście śmiertelne Pons!... Gdzie świadkowie?... zawołał woźny.
Proszę pana... ze mną... rzekł agent zwracając się do Remonencqa.
Remonencq poprosił agenta, aby podniósł Schmuckego, który siedział na ławce jak bezwładna masa; zaprowadzili go do balustrady, za którą protokulant oszańcował się przed bólem ludzkim. Remonencqowi, będącemu opatrznością Schmuckego, przyszedł w pomoc doktór Poulain, który dostarczył dat co do wieku i miejsca urodzenia. Niemiec wiedział tylko jedno: że Pons był jego przyjacielem. Po złożeniu podpisów, Remonencq i lekarz, wraz z nieodstępnym faktorem, wsadzili biednego Niemca do dorożki, do której wcisnął się i zaciekły agent, pragnący dobić obstalunku. Pani Sauvage, stojąca na czatach w bramie, prawie na rękach wniosła wpół omdlałego Schmuckego, w czem pomagali jej Remonencq i agent firmy Sonet.
— On tu zemdleje!... wykrzyknął agent, który chciał kończyć rzekomo rozpoczęty interes.
— Myślę! odparła pani Sauvage; płacze od dwudziestu czte-
Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/265
Ta strona została skorygowana.