Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/287

Ta strona została przepisana.

i skoro wszystko jest jego? rzekła Sauvage wykładając prawo sposobem kobiet, które operują kodeksem wedle swej fantazji.
— Nie jest u siebie, droga pani, ale u pana Ponsa; wszystko będzie niewątpliwie jego, ale, kiedy się jest spadkobiercą, nie można wejść w posiadanie przedmiotów stanowiących sukcesję inaczej niż przez akt legalnego upoważnienia. Akt ten wydaje trybunał. Otóż, jeżeli krewni wyzuci z sukcesji wolą testatora założą sprzeciw, wynika stąd proces... Że zaś nie wie się, komu sukcesja przypadnie, pieczętuje się wszystkie rzeczy wartościowe, rejenci zaś krewnych i spadkobiercy przystąpią w terminie określonym przez prawo do sporządzenia inwentarza. To cała rzecz.
Słysząc ten język po raz pierwszy w życiu, Schmucke stracił zupełnie głowę, osunął ją na poręcz, uczuł że mu tak ciąży, że niepodobna było mu jej udźwignąć. Villemot poszedł pomówić z pisarzem i z sędzią pokoju, poczem, z zimną krwią zawodowca, asystował pieczętowaniu. Czynność ta, o ile spadkobiercy są nieobecni, nie obywa się zwykle bez żartów, konceptów i uwag nad przedmiotami, które zamyka się w ten sposób aż do dnia działów. Wreszcie, czterej prawnicy zamknęli salon i wrócili do jadalni, dokąd pisarz przeniósł swoją kancelarję. Schmucke przyglądał się machinalnie tej czynności.
— Przejdźmy do tego pokoju, rzekł Fraisier wskazując pokój Schmuckego, którego drzwi wychodziły na jadalnię.
— Ależ to pokój pana! rzekła Sauvage zagradzając drogę prawnikom.
— Oto kontrakt najmu, rzekł ohydny Fraisier, znaleźliśmy go w papierach, opiewa nie na nazwiska Pons i Schmucke, ale wyłącznie na nazwisko Pons. Zresztą, rzekł otwierając drzwi do pokoju Schmuckego, patrz pan, panie sędzio, tu jest pełno obrazów.
— W samej rzeczy, rzekł sędzia pokoju, przyznając natychmiast rację Fraisierowi.
— Czekajcie panowie, rzekł Villemot. Czy sobie wyobrażacie,