Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/54

Ta strona została skorygowana.

— Słuchaj-no, stary, rzekła do męża, pan Pons albo został milionerem albo oszalał.
— Coś tak wygląda, odparł Cibot, wypuszczając rękaw, w który wstawiał tak zwany klinek.
W chwili gdy Pons machinalnie wracał do siebie, pani Cibot kończyła obiad Schmuckego. Obiad ten stanowiła specjalna potrawka, której zapach rozchodził się po dziedzińcu. Były to resztki sztuki mięsa, kupione w garkuchni i duszone w maśle z drobno siekaną cebulą, aż całe masło wsiąkło w mięso i w cebulę. Danie to, wypieszczone dla Cibota i dla Schmuckego, między których odźwierna je dzieliła, okraszone butelką piwa i kawałkiem sera, wystarczało staremu nauczycielowi muzyki. I wierzcie mi, że król Salomon w swojej chwale nie ucztował lepiej od Schmuckego. To owe duszone mięso z cebulką, to resztki pieczonej kury, to zimna wołowina z pietruszką, albo jakaś ryba z sosem wynalazku pani Cibot (sosem takim, że matka zjadłaby z nim własne dziecko!) to dziczyzna, wszystko wedle jakości i ilości tego co bulwarowe restauracje odprzedały garkuchni przy ulicy Baucherat — takie były obiady Schmuckego, który zadowalał się wszystkiem co mu dawała topra bani Dzipod. I z dnia na dzień, dobra pani Cibot uszczuplała porcje, do tej granicy że mogła je opędzić kwotą dwudziestu su.
— Pójdę się dowiedzieć, co się stało temu żacnemu panu, rzekła pani Cibot do męża, bo obiad pana Schmucke właśnie gotowy.
Pani Cibot przykryła glinianą miseczkę fajansowym talerzem; poczem, mimo swego wieku, stanęła w progu dwóch przyjaciół w chwili gdy Schmucke otwierał Ponsowi.
— Co tobie, mój przyjadzielu? wykrzyknął Niemiec, przerażony fizjognomją Ponsa.
— Powiem ci wszystko; przyszedłem zjeść z tobą obiad.
Opiat! opiat! wykrzyknął Schmucke uszczęśliwiony. Ależ do niemoszlife! dodał przypominając sobie smakoszowskie nawyki przyjaciela.
Stary Niemiec spostrzegł, że pani Cibot słucha zgodnie ze swo-