spłodzić odę: jeden Pindar mógłby ją cisnąć po grecku w twarz ludzkości, aby ogrzać stygnące uczucie przyjaźni. Połóżcie imiona Fryca i Wilhelma obok imion Damona i Pitjasa, Kastora i Poluksa, Oresta i Pilada, Dubreuila i Pmejach, Schmuckego i Ponsa, oraz wszystkich dowolnych imion, jakie dajemy dwom przyjaciołom z Monomotapa, La Fontaine bowiem, jak prawdziwy genjusz, stworzył zjawy bez ciał, bez rzeczywistości; dołączcie te dwa nowe imiona do owych znakomitości, z tem większą słusznością, że Wilhelm przejadł schedę w towarzystwie Fryca, jak Fryc przepił swoją w towarzystwie Wilhelma, oczywiście paląc przytem wszystkie znane rodzaje tytoniu.
Dwaj przyjaciele połknęli ten spadek, rzecz osobliwa! w piwiarniach strassburskich, w najgłupszy, najpospolitszy sposób, z figurantkami strassburskiego teatru oraz z porządnie wyświechtanemi młodemi Alzatkami. I co rano mówili jeden do drugiego:
— Trzeba z tem skończyć, postanowić coś, powziąć coś z tem co nam pozostało!
— Ba, jeszcze dzisiaj, powiadał Fryc; ale jutro... och, jutro!...
W życiu marnotrawców, Dziś jest wielkim samochwałem; ale Jutro jest wielkim tchórzem, którego przeraża odwaga poprzednika; Dziś to Rębajło z dawnej Komedji, a Jutro to Pierrot z pantomimy. Doszedłszy do ostatniej tysiącfrankówki, dwaj przyjaciele kupili miejsca w dyliżansie, który ich zawiózł do Paryża. Tam osiedli na poddaszu w hotelu Reńskim, przy ulicy du Mail, u Graffa, niegdyś płatniczego u Gedeona Brunnera. Fryc wstąpił jako sześćsetfrankowy urzędniczyna do braci Keller[1], bankierów, którym go Graff polecił. Graff, właściciel hotelu Reńskiego, jest bratem słynnego krawca Graffa. Krawiec przyjął Wilhelma za buchaltera. Graff wynalazł te dwie skromne posady dla dwóch marnotrawnych synów przez pamięć lat swego terminu w hotelu ho-
- ↑ Wielkość i upadek Cezara Birotteau.