Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/69

Ta strona została przepisana.

ciela. Odprowadził go na ulicę Normandzką w głębokiem milczeniu; ta błyskawica radości odsłoniła mu otchłań niedoli, która żarła Ponsa. Że człowiek naprawdę szlachetny, tak bezinteresowny, tak wielki uczuciem, może mieć takie słabostki!... oto co zdumiewało stoika Schmuckego. Popadł w głęboki smutek; czuł konieczność wyrzeczenia się codziennego widoku gochanego Bonza naprzeciw siebie przy stole! Tak trzeba było dla dobra Ponsa; a nie wiedział, czy zdobędzie się na owo poświęcenie; ta myśl przyprawiała go o szaleństwo.
Dumne milczenie, jakie zachował Pons, schroniwszy się na wzgórze Awentyńskie ulicy Normandzkiej, nie uszło oczywiście uwagi prezydentowej, ale, uwolniona od pasożyta, niewiele się o niego troszczyła. Sądziła, wraz z uroczą córeczką, że kuzyn zrozumiał żarcik Liluchny. Ale prezydent inaczej zapatrywał się na rzeczy. Prezydent Camusot de Marville, tłuściuchny człowieczek, który, od swego wysokiego awansu, stał się namaszczony, podziwiał Cycerona, stawiał wyżej Operę Komiczną niż Włoski, porównywał aktorów, szedł krok w krok za zdaniem ogółu; powtarzał artykuły urzędowego dziennika, opinjując zaś w sądzie parafrazował zdanie referenta. Jak większość mężów pod pantoflem, prezydent udawał w drobnych rzeczach niezawisłość, którą żona umiała szanować. O ile, przez miesiąc, prezydent zadowalał się zdawkowemi racjami, jakiemi żona usprawiedliwiała nieobecność Ponsa, wydało mu się w końcu szczególne, że stary muzyk, przyjaciel od lat czterdziestu, nie pokazuje się już, właśnie wtedy gdy uczynił podarek tak kosztowny jak ów wachlarz pani de Pompadour. Wachlarz ten, uznany przez hrabiego Popinot za arcydzieło, zyskał prezydentowej — i to w Tuillerjach, gdzie cacko to podawano sobie z rąk do rąk! — komplementy wielce pochlebne dla jej miłości własnej. Rozbierano piękności dziesięciu pręcików z kości słoniowej, z których każdy rzeźbiony był nieskończenie subtelnie. Pewna dama rosyjska (Rosjanom zawsze się zdaje, że są w Rosji) ofiarowała, u hrabiego Popinot, prezydentowej sześć tysięcy franków za ten nad-