Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/89

Ta strona została skorygowana.

kich, człowieka pełnego gustu (zakochał się w dziewczynce), przyszłego rywala Nucingenów, Kellerów, du Tilletów, etc.
— To nasz dzień, objaśniła z bardzo sztuczną prostotą prezydentowa Fryca, którego już uważała za swego zięcia; mamy tylko najbliższych. Najpierw, ojciec mego męża, który, jak panu wiadomo, ma zostać parem Francji; następnie hrabiostwo Popinot, których syn nie był dość majętny dla Cesi, co nam nie przeszkadza być w dobrych stosunkach; nasz minister sprawiedliwości, prezydent Najwyższego Trybunału, prokurator generalny, słowem nasi przyjaciele... Trzeba nam będzie siąść do stołu nieco później, z powodu Izby, gdzie posiedzenia przeciągają się zawsze do szóstej.
Brunner spojrzał znacząco na Ponsa, Pons zatarł ręce jakgdyby mówił: „Haha! takich mamy przyjaciół, mój przyjacielu!“.
Prezydentowa, osoba wytrawna, miała coś do powiedzenia kuzynowi, aby zostawić Cesię na chwilę z jej Werterem. Cesia szczebiotała obficie i postarała się o to, aby Fryderyk zauważył słownik niemiecki, gramatykę niemiecką i Goethego, niby to ukryte.
— A, uczy się pani po niemiecku? rzekł Brunner rumieniąc się.
Tylko Francuski zdolne są wymyślić taką pułapkę.
— Och! rzekła, niegodziwy pan jest!... to nieładnie, proszę pana, szperać w moich kryjówkach. Chcę czytać Goethego w oryginale, dodała; już od dwóch lat uczę się po niemiecku.
— Gramatyka musi być bardzo trudna, bo ledwo dziesięć kartek rozciętych... zauważył naiwnie Niemiec.
Cecylja, zmieszana, odwróciła się aby ukryć rumieniec. Niemiec nie umie się oprzeć tego rodzaju dowodom. Ujął Cecylję za rękę, pociągnął ją, zmieszaną jego wzrokiem, i spojrzał na nią tak, jak narzeczeni patrzą na siebie w romansach wstydliwej pamięci Augusta Lafontaine.
— Jest pani czarująca! rzekł.
Cecylja zrobiła figlarną minkę, która mówiła: „A pan! któżby pana nie kochał?“.