ciem piętrze w podwórzu, zwłaszcza kiedy ta stara panna ma obyczaje takie jak panna Fischer.
Pierwsza w całym domu Elżbieta schodziła rano po mleko, chleb i drzewo; nie odzywała się do nikogo i kładła się spać ze słońcem; nigdy żadnego listu, ani wizyty, ani gawędy sąsiedzkiej. Było to jedno z owych istnień bezimiennych, entomologicznych, zdarzających się w niektórych domach, gdzie, po upływie czterech lat, dowiadujemy się np., że istnieje na czwartem piętrze jakiś pan, który znał Woltera, Pilâtre de Rozier, Beaujona, Marceolla, Molégo, Zofię Arnould, Franklina i Robespierra. Wiadomość o Elżbiecie Fischer zawdzięczali państwo Marneffe stosunkom swoim z odźwiernymi, których życzliwość, wielce im potrzebną, starannie podtrzymywali. Otóż duma, małomówność i sztywność starej panny zrodziły w parze odźwiernych ów przesadny szacunek, ów chłód będący wyrazem niezadowolenia strony niższej. Odźwierni uważają się zresztą za równych co do rangi lokatorom płacącym za czynsz ledwie dwieście pięćdziesiąt franków. Jeżeli zwierzenia kuzynki Bietki wydobyte przez Hortensję były prawdą, każdy pojmie, że odźwierna mogła, w jakiejś poufałej gawędzie z Marneffami, spotwarzyć pannę Fischer myśląc że ją tylko obmawia.
Stara panna, wziąwszy swój lichtarz z rąk czcigodnej pani Olivier, odźwiernej, wychyliła się aby zobaczyć, czy na facjatce nad jej mieszkaniem świeci się. O tej godzinie, w lipcu, było w dziedzińcu tak ciemno, że stara panna nie mogła się położyć bez światła.
— Och, niech pani będzie spokojna, p. Steinbock jest
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/100
Ta strona została skorygowana.