Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/116

Ta strona została skorygowana.

jął swą dobrodziejkę, przycisnął do serca i ucałował w czoło.
— Zachowaj te papiery, odparł prawie wesoło. Po cobyś mnie miała wsadzać do więzienia? Czyż nie jestem uwięziony tutaj wdzięcznością?
Temu epizodowi ich wspólnego i tajemnego życia, zaszłemu pół roku wprzódy, zawdzięczał Wacław stworzenie trzech rzeczy: pieczątki którą zachowała Hortensja, grupy wystawionej u antykwarza, oraz cudownego zegaru który kończył w tej chwili dając modelowi ostatnie dotknięcia.
Zegar ten przedstawiał dwanaście godzin, przepięknie wyobrażonych przez dwanaście postaci kobiecych, porwanych tańcem o tak szalonej szybkości, iż trzy Amorki, wdrapawszy się na stos kwiatów i owoców, zaledwie zdołały zatrzymać w biegu godzinę północy, której rozdarta tunika została w ręku najśmielszego z nich. Grupa ta spoczywała na okrągłej podstawie, o cudownym ornamencie na którym kłębiły się fantastyczne zwierzęta. Godzina jawiła się w potwornych ustach rozwartych ziewaniem. Każdą godzinę uzupełniały symbole nader szczęśliwie pomyślane i wyrażające zwyczajne jej zajęcia.
Łatwo teraz pojąć bezgraniczne przywiązanie jakie powzięła panna Fischer do swego Inflantczyka: chciała go widzieć szczęśliwym, a widziała jak ginie i więdnie na swojem poddaszu. Można zrozumieć przyczynę tego okropnego położenia. Lotarynka czuwała nad tem dzieckiem Północy z czułością matki, zazdrością kobiety a czujnością smoka; rozwijała starania aby mu unie-