Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

zyczną; obumierał nie umiejąc wyprosić a niezdolny zdobyć pieniędzy na jakieś konieczne nieraz szaleństwo. Czasami, w dniach wznowionej energii, gdy poczucie własnej niedoli wzmagało jego rozpacz, patrzał na Elżbietę, tak jak spragniony wędrowiec, przebywając kamieniste zbocze, musi patrzeć na spleśniałą wodę. Elżbieta z rozkoszą syciła się temi gorzkiemi owocami ubóstwa oraz tego osamotnienia w Paryżu. Toteż przewidywała ze zgrozą, że lada namiętność wydrze jej tego niewolnika. Niekiedy, tyranią swoją i wymówkami zmuszając tego poetę aby się stał wielkim rzeźbiarzem małych rzeczy, wyrzucała sobie że mu dostarcza sposobu obywania się bez niej.
Nazajutrz, trzy te egzystencje, tak rozmaicie a tak istotnie nieszczęśliwe — zrozpaczona matka, małżeństwo Marneffe i biedny wygnaniec — miały odczuć wpływ naiwnego uczucia Hortensji oraz osobliwego rozwiązania jakie czekało nieszczęśliwą namiętność barona do Józefy.
W chwili gdy Radca Stanu miał wejść do Opery, zatrzymała go ciemność panująca na ulicy le Peletier; nie ujrzał ani żandarmów, ani świateł, ani służby, ani zapór do powstrzymania tłumu. Spojrzał na afisz i ujrzał na nim białą opaskę z tym sakramentalnym napisem:

Z POWODU NIEDYSPOZYCJI PRZEDSTAWIENIE SIĘ NIE ODBĘDZIE.

Natychmiast pomknął do Józefy, która, jak wszyscy artyści Opery, mieszkała w sąsiedztwie, przy ulicy Chauchat.