— Ach, w istocie, odparła młoda dziewczyna z mimowolnym gestem wzgardy.
— Och, pani, niech pani bierze; ja się ułożę z kupcem, zawołał Inflantczyk nie panując nad sobą.
Oszołomiony cudną pięknością Hortensji oraz jej znawstwem sztuki, dodał:
— Jestem autorem tej grupy, oto już dziesięć dni jak zachodzę tu trzy razy dziennie zobaczyć czy ktoś pozna się na niej i objawi chęć kupna. Pani jest pierwszą która mnie odgadła, proszę brać!
— Niech pan przyjdzie wraz z kupcem za godzinę. Oto bilet mego ojca, odparła Hortensja.
Następnie, widząc że kupiec wyszedł do drugiego pokoju aby owinąć rzeźbę w płótno, dodała pocichu ku wielkiemu zdumieniu artysty, któremu zdawało się że śni:
— W interesie pańskiej przyszłości, panie Wacławie, niech pan nie pokazuje tego biletu i niech pan nie zdradzi nazwiska nabywcy pannie Fischer, bo to nasza kuzynka.
To słowo „nasza kuzynka“ olśniło artystę; ujrzał przed sobą raj, widząc jedną z jego upadłych Ew. Marzył o pięknej kuzynce o której wspomniała mu Bietka, tak samo jak Hortensja marzyła o „chłopcu“ kuzynki. Kiedy Hortensja weszła, pomyślał sobie:
— Ach! gdyby mogła być taka!
Można się domyślić, jakie spojrzenie wymienili kochankowie: to był istny płomień, gdyż niewinna miłość nie zna żadnej obłudy.
— Cóż ty, u djaska, tam robisz? spytał ojciec.
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/131
Ta strona została skorygowana.