Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/145

Ta strona została skorygowana.

będzie miała największe względy dla kuzynki pana dyrektora.
W tej chwili dał się słyszeć na schodach szelest sukni z towarzyszeniem kroków wykwintnie ubranej kobiety. Szelest ustał w sieni, poczem, zapukawszy dwa razy, pojawiła się pani Marneffe.
— Niech mi pani daruje moje najście, ale nie zastałam pani wczoraj, kiedy sobie pozwoliłam ją odwiedzić. Jesteśmy sąsiadkami, i gdybym była wiedziała że pani jest kuzynką pana Radcy Stanu, oddawna już prosiłabym pani o poparcie do niego. Widziałam że pan dyrektor wchodzi i ośmieliłam się przyjść, gdyż mąż mój wspominał mi, panie baronie, o jakimś referacie tyczącym personelu, który ma być doręczony ministrowi jutro.
Wydawała się wzruszona, drżąca; poprostu tylko pędem wbiegła na schody.
— Niepotrzebnie występuje pani w roli petentki, piękna pani; to do mnie należy prosić panią o tę łaskę, bym mógł jej złożyć moje uszanowanie.
— Zatem, jeżeli kuzynka pańska nie ma nic przeciw temu, proszę! rzekła pani Marneffe.
— Idź, kuzynie, ja nadejdę za chwilę, rzekła przezornie Bietka.
Paryżanka tak dalece liczyła na wizytę i na inteligencję dyrektora, że nietylko sama się wystroiła jak przystało na podobne spotkanie, ale przystroiła także i swój apartament. Od rana ustawiała kwiaty wzięte na kredyt. Marneffe pomógł żonie wyczyścić meble, nadać blask najdrobniejszym przedmiotom, chędożąc, szczotkując, okurzając wszystko. Walerja chciała się pokazać w ramie