Bietka, którą baron Hulot pragnął zbliżyć z panią Marneffe aby mieć to stadło na oku, była już raz na obiedzie u Walerji, która znowuż, chcąc wiedzieć co się dzieje w rodzinie Hulotów, nadskakiwała mocno starej pannie. Walerja wpadła na myśl zaproszenia panny Fischer na kolacyjkę, którą miało się święcić przenosiny na nowe mieszkanie. Stara panna, szczęśliwa że ma jeden dom więcej do bywania na obiedzie, ujęta względami pani Marneffe, polubiła ją. Nikt z osób z któremi żyła nie zadawał sobie dla niej tyle trudu. W istocie, pani Marneffe, tańcząca koło panny Fischer, była wobec niej niejako w tem samem położeniu co kuzynka Bietka wobec baronowej, wobec p. Rivet, Crevela, słowem wszystkich u których bywała na obiedzie. Państwo Marneffe obudzili współczucie Bietki, odsłaniając jej swą głęboką nędzę, i strojąc ją, jak zawsze, pięknemi barwami: przyjaciele obsypani dobrodziejstwami a niewdzięczni, choroby; matka, pani Fortin, przed którą ukrywano nieszczęście, i która, dzięki nadludzkim wysiłkom, umarła w złudzeniu że jest bogatą, etc.
— Biedni ludziska! mówiła do barona Hulot, masz słuszność żeś się niemi zajął, warci są tego, tacy dzielni ludzie, tacy dobrzy! Zaledwie mogą wyżyć z tych trzech tysięcy franków pensji, zwłaszcza że narobili długów od śmierci marszałka Montcornet! To barbarzyństwo ze strony rządu wymagać, aby urzędnik mający żonę i dzieci utrzymał się w Paryżu z dwóch tysięcy czterechset franków płacy.
Młoda kobieta, która odnosiła się do niej z pozorami przyjaźni, radziła się, zwierzała i kierowała się jakoby
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/149
Ta strona została skorygowana.