zstąpić na jego żonę w postaci złotego deszczu, i przesadzał się w uniżoności wobec swego dostojnego zwierzchnika.
Pani Marneffe, kobieta dwudziestotrzechletnia, niewinna i płochliwa mieszczaneczka, kwiat ukryty przy ulicy Doyenné, była wręcz przeciwieństwem zepsucia i wyuzdania kurtyzan, których wspomnienie przejmowało obecnie barona wstrętem. Nie znał dotąd uroków cnoty walczącej, a nieśmiała Walerja dała mu ich kosztować do syta.
Wobec takiego postawienia stosunków między Hulotem a Walerją, nikt się nie zdziwi że Hektor zwierzył tajemnicę bliskich zaślubin wielkiego artysty Steinbocka z Hortensją. Między kochankiem nie mającym jeszcze praw a kobietą która nie łatwo godzi się zostać kochanką, odbywają się owe wymowne i wzniosłe walki, w których słowo zdradza nieraz myśl, podobnie jak w szermierce floret nabiera czasem ognia pojedynkowej szpady. Najostrożniejszy z ludzi idzie wówczas za przykładem Tureniusza. Baron dał tedy do zrozumienia, że małżeństwo córki zostawi mu wszelką swobodę działania, a to dla uspokojenia sentymentalnej Walerji, która nieraz już krzyknęła:
— Nie pojmuję, aby kobieta mogła popełnić szaleństwo dla człowieka, któryby nie należał wyłącznie do niej!
Już baron przysiągł jej po tysiąc razy, że, od dwudziestu pięciu lat, wszystko jest między nim a panią Hulot skończone.
— Mówią, że taka ładna! odpowiedziała pani Marneffe. Musiałabym mieć dowody.
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/151
Ta strona została skorygowana.