Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/153

Ta strona została skorygowana.

Bietkę na kawę, wyciągnęła ją na rozmowę o Wacławie, aby zbadać czy mogłaby go ujrzeć bez niebezpieczeństwa.
— Moje kochanie, rzekła (mówiły sobie nawzajem moje kochanie) czemu mi jeszcze nie przedstawiłaś swojego chłopca?... Czy wiesz, że on się w krótki czas zrobił sławny?
— On sławny?...
— Ależ cały Paryż mówi tylko o nim!...
— Co ty powiadasz! wykrzyknęła Bietka.
— Ma robić pomnik mego ojca, i mogę mu być bardzo pomocna w tem dziele. Pani Montcornet nie może mu pożyczyć, jak ja, miniatury Saina, arcydzieła sporządzonego w r. 1809, przed Wagram. Montcornet, wówczas młody i piękny, dał ją mojej matce...
Sain i Augustin dzierżyli za Cesarstwa berło miniatury.
— Powiadasz, kochanie, że on ma robić pomnik? spytała Bietka.
— Na dziewięć stóp, zamówiony przez ministerjum wojny. Cóż ty z księżyca spadłaś, ja ci dopiero mam o tem mówić? Ależ rząd ma dać hrabiemu Steinbock pracownię i mieszkanie w Gros-Caillou, w składzie marmurów; twój Polaczek zostanie może dyrektorem, posada na dwa tysiące franków...
— Skądże ty wiesz to wszystko, kiedy ja nie wiem o niczem? rzekła wreszcie Elżbieta wychodząc z osłupienia.
— Słuchaj, moja droga Bietko, rzekła serdecznie pani Marneffe, czy jesteś zdolna do przyjaźni oddanej, na wszelką próbę? Chcesz abyśmy były jak dwie siostry?