Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/173

Ta strona została skorygowana.

Crevel. A więc, czy ty myślisz, że ja przebaczę kiedy panu Hulot to że mi zdmuchnął Józefę... zwłaszcza poto, aby z poczciwej istotki, z którą byłbym się ożenił na stare lata, zrobić łajdaczkę, komedjantkę, dziewkę?... Nie, nie, nigdy!
— Taki miły człowiek, rzekła kuzynka Bietka.
— O, miły, bardzo miły, zanadto miły! odparł Crevel, nie życzę mu nic złego; ale chcę mieć odwet i będę miał. To moja manja.
— I to dlatego przestał pan bywać u pani Hulot?
— Może...
— A, pan się zalecał do Adeliny? rzekła kuzynka Bietka z uśmiechem. Domyślałam się.
— Potraktowała mnie jak psa; gorzej, jak lokaja; więcej powiem: jak politycznego przestępcę! Ale ja postawię na swojem, rzekł zaciskając pięść i uderzając się w czoło.
— Biedny człowiek, to byłoby okropne zawieść się na żonie, zawiódłszy się tak boleśnie na kochance...
— Jakto! wykrzyknął Crevel, Józefa porzuciła go, odprawiła, przepędziła?... Brawo, Józefo! Józefo, pomściłaś mnie! poślę ci parę kolczyków z perłami, mój ex-skarbie!... Nic o tem nie wiem, bo, po naszem ostatniem widzeniu, nazajutrz po dniu w którym Adelina jeszcze raz wyprosiła mnie za drzwi, wybrałem się do Lebasów do Corbeil, i stamtąd wracam. Heloiza na głowie stawała aby mnie wyprawić na wieś, i wiem już o co jej chodziło: chciała oblać nowe mieszkanie — i to bezemnie! — z artystami, pajacami, literatami... Zadrwiono ze mnie! Przebaczę, bo mnie ta Heloiza bawi. To druga