Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/176

Ta strona została skorygowana.

piec umieściłbym dziesięć tysięcy franków na dożywocie dla ciebie. Powiedz mi, piękna kuzynko, powiedz mi kto jest następczynią Józefy, a będziesz miała z czego opłacić komorne, pierwsze śniadanko, tę dobrą kawkę którą tak lubisz, będziesz sobie mogła pozwolić na czystą mokkę... hę? Co? to dobra rzecz czysta mokka!
— Nie tyle mi zależy na dziesięciu tysiącach franków dożywocia, coby dało jakieś pięćset franków rocznie, ile na zupełnej dyskrecji, rzekła Elżbieta; bo widzi pan, panie Crevel, baron jest dla mnie bardzo poczciwy, chce płacić moje komorne...
— Tak! na długo! licz na to! wykrzyknął Crevel. Skąd baron wziąłby pieniędzy?
— A, tego nie wiem. Bądź co bądź, włożył z górą trzydzieści tysięcy franków w mieszkanie które przeznacza dla tej młodej damy...
— Damy! Jakto, byłażby to kobieta z towarzystwa? A łotr, ten ma szczęście! wszystko dla niego!
— Mężatka, bardzo przyzwoita kobieta, odparła kuzynka...
— Doprawdy? wykrzyknął Crevel otwierając oczy rozszerzone zarówno żądzą jak tem magicznem słowem: przyzwoita kobieta.
— Tak, odparła Bietka; utalentowana, muzykalna, dwadzieścia trzy lat, ładna niewinna buzia, płeć olśniewająca, ząbki jak u młodego psiaczka, oczy jak gwiazdy, czoło wspaniale... nózia, nie widziałam nigdy nic podobnego, nie szersza niż brykla u gorsetu.
— A uszka? spytał Crevel podniecony tym miłosnym obrazem.