Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/178

Ta strona została skorygowana.

kawał chłopa, a przytem... ot, masz minę większego jeszcze ladaco od niego!
— To nie do wiary, jak wszystkie kobiety, nawet nabożnisie lubią to u mężczyzn! wykrzyknął Crevel biorąc Bietkę wpół, taki był uszczęśliwiony.
— Nie w tem trudność, ciągnęła Bietka. Rozumie pan, że kobieta, która znajdzie taki skarb, nie zdradza swego protektora dla lada czego, i że to kosztowałoby więcej niż sto i parę tysięcy franków, gdyż tak, za dwa lata, mąż damulki może zostać naczelnikiem biura... To nędza pcha biednego aniołka w tę przepaść.
Crevel przechadzał się jak furjat wzdłuż i wszerz po salonie.
— Musi mu zależeć na tej kobiecie? spytał po chwili, przez którą żądza jego, smagana umiejętnie przez Elżbietę, doszła niemal do szału.
— Myślę sobie! odparła Elżbieta. Tem bardziej, że, na mój rozum, on nie uzyskał dotąd ani tyle! — rzekła psztykając paznokciem w olbrzymią białą dłoń — a zrobił prezentów conajmniej za jakie dziesięć tysięcy.
— Coby to był za figiel, wykrzyknął Crevel, gdybym ja go uprzedził!
— Mój Boże, niepotrzebnie opowiadam panu te wszystkie baje, dodała Elżbieta niby zdjęta wyrzutem sumienia.
— Nie, nie. Chcę zawstydzić twoją rodzinę. Jutro składam na twoje nazwisko sumę taką abyś miała od niej sześćset franków rocznie; ale powiesz mi wszystko, nazwisko, mieszkanie Dulcynei. Mogę ci się przyznać, ja nigdy nie miałem przyzwoitej kobiety, moja największa