Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/189

Ta strona została skorygowana.

nie przyrzeczeń wierzyciela, nie spodziewała się uwolnić go przed jutrem; ale widocznie zawstydził się swego szpetnego postępku i wyprzedził jej nadzieje. Stara panna zdawała się uszczęśliwiona, winszowała Wacławowi jego szczęścia.
— Niedobre dziecko! rzekła doń przy Hortensji i jej matce, gdybyś mi był powiedział przedwczoraj wieczór ze kochasz Hortensję i ona ciebie wzajem, byłbyś mi oszczędził wielu łez. Myślałam że chcesz opuścić swoją starą przyjaciółkę, swoją nauczycielkę, gdy teraz przeciwnie będziesz moim krewniakiem. Odtąd będą nas łączyły węzły, słabe wprawdzie, ale wystarczające uczuciom jakie mam dla ciebie...
Ucałowała Wacława w czoło. Hortensja rozpłakała się i padła w ramiona kuzynki.
— Winna ci jestem moje szczęście, rzekła, nie zapomnę ci tego nigdy...
— Bietko, dodała baronowa ściskając Elżbietę w upojeniu szczęścia że rzeczy tak dobrze się ułożyły, ja i mój mąż jesteśmy twemi dłużnikami i wypłacimy się. Chodź do ogrodu, pogadamy o interesach, rzekła pociągając ją z sobą.
Elżbieta odegrała tedy na pozór rolę dobrego ducha rodziny; wszyscy, Crevel, Hulot, Adelina, Hortensja ubóstwiali ją.
— Nie chcemy, abyś pracowała nadal, rzekła baronowa. Przyjąwszy że zarabiasz dwa franki dziennie, bez niedziel, to czyni sześćset franków rocznie. Powiedz mi, ile wynoszą twoje oszczędności?
— Cztery tysiące pięćset franków.