Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/214

Ta strona została skorygowana.

kich lubują się panie Jenny Cadine i Schontz. Były tam koronkowe firanki, kaszmiry, portjery z brokatu, garnitur na kominku modelu Stidmanna, mała etażerka zastawiona cudami. Hulot nie chciał aby gniazdko jego Walerji ustępowało co do wspaniałości śmietnikom ze złota i pereł takiej Józefy. Dwa główne pokoje, salon i jadalnia, były umeblowane jeden czerwonym adamaszkiem a drugi rzeźbionym dębem. Ale, pociągnięty pragnieniem sharmonizowania wszystkiego, baron, po upływie pół roku, dołączył do zbytku ulotnego zbytek trwały, ofiarowując wartościowe sprzęty, jak np. srebro za które rachunek wynosił z górą dwadzieścia cztery tysiące franków.
Dom pani Marneffe nabył w dwa lata opinię bardzo miłego. Grywało się tam. Samą Walerję ogłoszono niebawem za kobietę miłą i inteligentną. Aby usprawiedliwić zmianę jej położenia, rozpuszczono pogłoskę o olbrzymim zapisie, jaki jej ojciec naturalny, marszałek Montcornet, przekazał córce drogą fideikomisu. Myśląc o przyszłości, Walerja dołączyła obłudę religijną do swej obłudy społecznej. Punktualnie bywała w niedzielę na mszy, zażywała wszystkich honorów pobożności. Kwestowała, należała do dobroczynnych towarzystw, robiła w swojej dzielnicy trochę dobrego, zawsze na koszt Hektora. Wszystko odbywało się tedy bardzo przyzwoicie. Toteż wiele osób broniło czystości jej stosunków z baronem, podnosząc wiek Radcy Stanu, którego pomawiano o platoniczne upodobanie w dowcipie, uroku, rozmowie pani Marneffe, mniejwięcej podobne jak nieboszczyk Ludwik XVIII miał w zręcznych liścikach.