Walerja cudownie opanowała barona Hulot, zmusiła go aby się zestarzał, posługując się owem subtelnem pochlebstwem, które może odmalować szatański spryt tego rodzaju kobiet. Dla tych uprzywilejowanych organizacji przychodzi chwila, gdy — niby oblegana forteca która się długo broni — prawda występuje na jaw. Przewidując bliski rozkład don Juana Cesarstwa, Walerja zamierzyła go przyśpieszyć.
— Czemu ty się krępujesz, mój stary wiarusie? spytała go po pół roku ich tajemnego i podwójnie cudzołożnego związku. Czy masz pretensje? chcesz mnie zdradzać? Mnie się będziesz podobał o wiele lepiej, kiedy się nie będziesz malował. Daruj mi twoje sztuczne wdzięki. Czy myślisz że ja kocham w tobie ten lakier na trzewikach, tę kauczukową opaskę, ten gorset i fałszywy tupecik? Zresztą, im będziesz starszy, tem mniej będę się obawiała, że mi jaka rywalka zabierze mojego Hektora!
Wierząc tedy w niebiańską przyjaźń zarówno jak w uczucie pani Marneffe, przy której spodziewał się dokończyć życia, radca Stanu usłuchał tej rady przestając malować bokobrody i włosy. Otrzymawszy z ust Walerji to wzruszające wyznanie, rosły i piękny Hektor ukazał się pewnego ranka zupełnie biały. Pani Marneffe dowiodła bez trudu swemu drogiemu Hektorowi, że sto razy widziała białą linię tworzącą się u nasady włosów.
— Z siwizną jest ci cudownie do twarzy, rzekła na jego widok; łagodzi twoją fizjognomię, jesteś o wiele piękniejszy, jesteś uroczy.
Wreszcie baron, raz pchnięty na tę drogę, zrzucił
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/219
Ta strona została skorygowana.