Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/223

Ta strona została skorygowana.

i szare jedwabne pończochy, włączone zresztą przez dostawców w rachunki Walerji i płacone przez tego komu przypadł ten obowiązek. Tak odświeżona, zawsze w żółtym kaszmirze, Bietka byłaby nie do poznania dla kogoś ktoby ją ujrzał po tych trzech latach. Ten drugi czarny djament, najrzadszy z djamentów, oszlifowany biegłą ręką i ujęty w odpowiednią oprawę, znalazł należną ocenę w oczach paru ambitnych urzędników. Kto ujrzał Bietkę pierwszy raz, tego przebiegał mimowolny dreszcz na widok dzikiej poezji którą zręczna Walerja umiała wydobyć, stylizując tualetą tę broczącą mniszkę, ujmując artystycznie w ciemne pasma tę suchą oliwkową twarz, w której błyszczały czarne oczy harmonizujące z kolorem włosów, i uwydatniające tę sztywną kibić. Bietka, niby Dziewica Kranacha i Van Eycka, niby Dziewica bizantyńska która wyszła ze swoich ram, zachowała sztywność, poprawność tych tajemnych figur, ciotecznych sióstr Izydy oraz bóstw zamkniętych w pochwy przez egipskich rzeźbiarzy. Był to chodzący granit, bazalt, porfir. Wolna od trosk na resztę życia, Bietka była w świetnym humorze, wnosiła z sobą wesołość wszędzie gdzie szła na obiad. Baron opłacał zresztą komorne małego mieszkanka, umeblowanego, jak wspomniano, szczątkami buduaru i sypialni przyjaciółki jej Walerji.
— Zacząwszy, powiadała, życie jak istna zgłodniała koza, kończę je jako lwica.
Dalej wykonywała co najtrudniejsze roboty szmuklerskie dla p. Rivet, jedynie (powiadała) aby nie tracić czasu. Mimo to, życie jej było, jak to wykażemy, bardzo zajęte; ale w duchu urodzonych wieśniaków leży,