charkę biskupa w Nancy, starą pannę nabożną i bardzo uczciwą. Mimo to, obawiając się jej niedoświadczenia w Paryżu, zwłaszcza zaś złych wpływów którym tak łatwo ulegają nazbyt kruche cnoty, Elżbieta chodziła z Maturyną do Hal i starała się ją nauczyć kupować. Znać prawdziwą cenę towaru aby zyskać szacunek przekupnia, jadać potrawy w dobrą porę, jak np. rybę, wówczas gdy nie są drogie, znać kurs każdego prowiantu i umieć przewidzieć zwyżkę aby zrobić zapas w porze zniżki, ten zmysł gospodarski jest w Paryżu najpotrzebniejszy w prowadzeniu domu. Ponieważ Maturyna miała ładną płacę, ponieważ obsypywano ją podarkami, była na tyle przywiązana do domu aby się cieszyć z taniego zakupu. Toteż od pewnego czasu rywalizowała z Elżbietą, która, uznawszy ją za dość wytrawną i pewną, sama chodziła do Hal już tylko w dnie gdy Walerja miała gości, co, mówiąc nawiasem, zdarzało się często. Oto czemu. Z początku baron przestrzegał najściślej pozorów; ale w krótkim czasie namiętność jego stała się tak gwałtowną i zachłanną, że pragnął się rozłączać z Walerją jak najmniej. Z początku jadał u niej cztery razy na tydzień, później oczarowała go myśl aby bywać na obiedzie codzień. W pół roku po ślubie córki, płacił dwa tysiące miesięcznie tytułem pensji. Pani Marneffe zapraszała osoby, które jej drogi baron pragnął ugościć. Zresztą, obiad był zawsze przygotowany na sześć nakryć, baron mógł przyprowadzać trzy osoby niespodzianie. Elżbieta oszczędnością swoją urzeczywistniła nadzwyczajny problem utrzymania tego zbytkownego stołu za tysiąc franków, tysiąc zaś dawała miesięcznie
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/226
Ta strona została skorygowana.