Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/238

Ta strona została skorygowana.

wiadała spojrzeniem jakgdyby pytającem; wciąż miała oczy wlepione w niego jak skąpiec w swój skarb, rozczulała swoją pełną podziwu abnegacją. Czuć było w niej duszę i rady matczyne. Piękność jej, zawsze ta sama, była w tej chwili przyćmiona — poetycznie zresztą — łagodnym cieniem ukrytej melancholji.
Na widok kuzynki, Elżbieta pomyślała, że tak długo wstrzymywana skarga przerwie wreszcie słabe osłonki dyskrecji. Od samego zarania miodowych miesięcy, Elżbieta osądziła, że młode małżeństwo ma o wiele za małe dochody na tak wielką miłość.
Hortensja, ściskając matkę, wymieniła z nią z ust do ucha i z serca do serca kilka słów, których tajemnicę Bietka odgadła z ich gestów.
— Adelina będzie musiała, jak ja, pracować na życie, myślała kuzynka Bietka. Muszę z niej wydobyć, co zamierza. Te ładne paluszki dowiedzą się wreszcie, jak moje, co to jest musowa praca.
O szóstej, cała rodzina przeszła do jadalni. Było nakrycie i dla Hektora.
— Zostaw, rzekła baronowa do Marysi, pan przychodzi czasem późno.
— Och, ojciec przyjdzie, rzekł młody Hulot do matki, przyrzekł mi to kiedyśmy się rozstawali w Izbie.
Elżbieta śledziła wszystkie fizjognomie, niby pająk w swojej sieci. Znała Wiktora i Hortensję od maleńkości, twarze ich były dla niej jak szyba, przez którą czytała w ich młodych duszach. Otóż z paru spojrzeń Wiktora na matkę, odgadła że nad Adeliną wisi jakieś nieszczęście, które Wiktor waha się wyjawić. Młody