Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.
wyrachowana ze wszystkich, jakie mu danem było oglądać. Naraz drzwi się otwarły dla sławnego pisarza Daniela d‘Arthez. Jedynie fizyk świata moralnego, któryby łączył genjusz Lavoisiera i Bichata — twórcy chemji organicznej — byłby zdolny rozebrać czynniki, które tworzą swoisty odgłos kroku niepospolitych ludzi. Słysząc krok d‘Artheza, zadrżelibyście. Tak mógł stąpać jedynie wspaniały geniusz albo wielki zbrodniarz. Czyż geniusz nie jest zresztą rodzajem zbrodni przeciw rutynie przeszłości, którą nasza epoka karze srożej niż samą zbrodnię etc., etc.

Ale to natłoczenie na jednej stronicy malarstwa, muzyki, rzeźby, poezji, nauki, historji, ta nieustanna wędrówka myśli poprzez wieki, epoki, kraje, czyż nie była równocześnie wielką zdobyczą Balzaka, jedną z tajemnic jego geniuszu? Uśmiech tedy, jaki nieraz przychodzi nam na usta przy jego czytaniu, bynajmniej nie jest bluźnierczy i niewdzięczny; przeciwnie jest wyrazem jeszcze jednej przyjemności jaką nam dają te książki, pisane sto lat temu, w epoce gdy puls myśli ludzkiej bił przyśpieszonem, gorączkowem tempem.
Pozatem, ta wspaniała powieść skaz ma stosunkowo mało. Sceny w rodzaju owej rozmowy z baronową Hulot są dziś tak „stylowe“, że darujemy chętnie ich śmieszności. Darujemy i to zakończenie listu: „Biedna żydówka dotrzyma obietnicy danej chrześcijance. Niechaj anioł modli się za szatana“ etc. I wiele innych rzeczy. Skoro wybaczamy tak chętnie Molierowi jego „zakończenia“, czyż będziemy się prawować z Balzakiem o jego Monteza i skomplikowany sposób w jaki podejmuje się zastąpić na ziemi karzącą Opatrzność? Zwłaszcza, że temu rozwiązaniu zawdzięczamy jeszcze jedną