Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/246

Ta strona została skorygowana.

ich czepi jakieś ostatnie pragnienie — rozkochał się we mnie.
— Ten fagas?... rzekł Brazylijczyk, który znał Marneffa na wylot, zapłacę go.
— Cóż za gwałtowność!
— Ale słuchajno! skąd u ciebie ten zbytek?... rzekł Brazylijczyk, który spostrzegł wreszcie przepychy salonu.
Zaśmiała się.
— Cóż za zły ton, kuzynku! rzekła.
Odczuła dwa rozpłomienione zazdrością spojrzenia, które padły na nią z taką siłą, że musiała spojrzeć na te dwie utrapione dusze. Crevel, grający przeciw baronowi i panu Coquet, miał za partnera p. Marneffe. Partja była równa, gdyż baron i Crevel byli roztargnieni w jednakim stopniu; robili błąd po błędzie. Dwaj rozkochani starcy zdradzili w jednej chwili namiętność, którą z rozkazu Walerji zdołali ukrywać przez trzy lata; ale i ona nie umiała zgasić w swoich oczach szczęścia, iż ogląda człowieka, który pierwszy obudził bicie jej serca i był przedmiotem pierwszej jej miłości. Prawa tych szczęśliwych śmiertelników żyją tak długo jak kobieta do której je nabyli.
Wśród tych trzech przemożnych namiętności, jednej opartej na brutalności pieniądza, drugiej na prawie posiadania, ostatniej na młodości, sile, majątku i wzajemności, pani Marneffe zachowała spokój i jasność myśli, niby generał Bonaparte, kiedy oblegając Mantuę musiał się bronić przeciw dwóm armiom, nie przerywając blokady. Zazdrość odbijająca się na twarzy Hulota, dawała mu wyraz tak groźny, jaki miewał nieboszczyk marsza-