Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/251

Ta strona została skorygowana.

twego brata! Nie było dziś w domu u was chleba! Adelina powzięła heroiczne postanowienie aby pracować na życie. Powiedziała do mnie: „Będę robiła tak jak ty!“ To mi tak poruszyło wnętrzności po obiedzie, kiedym pomyślała czem była ta droga Adelina w r. 1811 a czem jest w r. 1841, w trzydzieści lat później! że mi to przerwało trawienie... Chciałam to przemóc, ale kiedym wróciła do domu, myślałam że tu skonam...
— Widzisz, Walerjo, rzekł baron, do czego mnie doprowadziło uwielbienie dla ciebie... staję się zbrodniarzem...
— Och! dobrzem uczyniła, żem nie poszła za mąż! wykrzyknęła Elżbieta z dziką radością. Pan jest dobry, najlepszy człowiek; Adelina to anioł: i oto nagroda ślepego poświęcenia.
— Stary anioł! rzekła słodko pani Marneffe, rzucając wpół tkliwe wpół roześmiane spojrzenie na swego Hektora, który przyglądał się jej tak, jak sędzia śledczy przygląda się oskarżonemu.
— Biedna kobieta! rzekł baron. Już przeszło dziewięć miesięcy nie dałem jej pieniędzy, a znajduję je dla ciebie, Walerjo, i za jaką cenę! Nigdy nikt cię tak nie będzie kochał, a ile ty mi wzajem dajesz zgryzot!
— Zgryzot? odparła. Cóż tedy nazywasz szczęściem?
— Nie wiem jeszcze jakie były twoje stosunki z tym mniemanym kuzynem, o którym nigdy mi nic nie mówiłaś, ciągnął baron, nie zważając na wykrzyknik Walerji. Ale, kiedy on wszedł, jakby mnie kto nożem żgnął w serce. Choć jestem zaślepiony, nie jestem ślepy. Czytałem w oczach was obojga. Tak, z pod powiek tej małpy