KSIĘCIU TEANO.
Ani księciu rzymskiemu, ani spadkobiercy dostojnego rodu Cajetanich, który dał chrześcijaństwu papieżów, ale uczonemu komentatorowi Danta ofiarowuję ten mały ułamek długiej historji.
Tyś mi ukazał, panie, cudowne wiązanie myśli, na którem wielki poeta włoski zbudował swój poemat, jedyny który nowożytni mogą przeciwstawić Homerowi. Aż do twojego komentarza, Boska Komedja wydawała mi się olbrzymią zagadką, której klucza nie znalazł nikt, a komentatorowie mniej od kogokolwiek. Rozumieć w ten sposób Danta, znaczy być wielkim jak on; ale ty książę, zrodziłeś się do wszystkich wielkości.
Uczony francuski zdobyłby reputację, zyskał katedrę i ordery, gdyby ogłosił, w dogmatycznym tomie, ową improwizację, jaką nam umiliłeś jeden z wieczorów, będących wypoczynkiem po trudach zwiedzania Rzymu. Nie wiadomo ci może, że większość naszych profesorów żyje na Niemczech, na Anglji, na Wschodzie i na Północy jak owady na drzewie; i, jak owady, stają się składową częścią drzewa, zapożyczając swojej ważności od ważności przedmiotu. Otóż, Włochy nie były jeszcze wyzyskane z katedry. Nigdy świat nie oceni mojej skrupulatności literackiej. Mogłem był, ograbiając cię, książę, stać się mężem uczonym jak trzech Schleglów; podczas gdy zostanę jedynie prostym doktorem medycyny społecznej, weterynarzem nieuleczalnych chorób, chociażby poto, aby złożyć świadectwo mojej wdzięczności memu cicerone i dołączyć twoje znakomite nazwisko do nazwisk Porcia, San-Severino, Pareto, di Negro, Belgiojosa. One to będą przedstawiały w Komedji ludzkiej owo bliskie i nieustanne zespo-