budowy, w zupełności zasłonięty był dla oka izdebką odźwiernego oraz zakrętami schodów.
Lokal ten długo służył za magazyn, tylny pokoik i kuchnię jednemu ze sklepów położonych od ulicy. Crevel wyłączył z najmu te trzy parterowe pokoiki a Grindot zamienił je na mały apartamencik. Można tam było dostać się w dwojaki sposób, raz przez magazyn handlarza mebli, który Crevel wynajmował mu tanio, ale z miesięcznem wypowiedzeniem, aby go móc ukarać w razie niedyskrecji, powtóre przez drzwi ukryte w sieni tak zręcznie że były prawie niewidzialne. Apartamencik ten, złożony z jadalni, salonu i sypialni, oświetlony z góry, częścią na gruncie Crevela częścią u sąsiada, był tedy prawie nie do wykrycia. Z wyjątkiem handlarza mebli, nikt z lokatorów nie wiedział o istnieniu tego raiku. Odźwierna, dobrze opłacana przez Crevela, była wyborną kucharką. Pan mer mógł tedy wejść do swego domku i wyjść o każdej godzinie, nie lękając się szpiegostwa. W dzień, kobiecie ubranej tak jak się ubierają Paryżanki idąc na sprawunki, nie groziło niczem wejść do Crevela; oglądała jaki okazyjny towar, targowała go, wchodziła do sklepu i wychodziła zeń, nie budząc żadnego podejrzenia w razie gdyby ją ktoś spotkał.
Kiedy Crevel zapalił kandelabry w buduarze, baron zdumiał się inteligentnym i wykwintnym zbytkiem, który tam ujrzał. Ex-fabrykant perfum zostawił wolną rękę panu Grindot, a stary architekt przeszedł sam siebie stwarzając gniazdko w stylu Pompadour, które zresztą kosztowało sześćdziesiąt tysięcy franków.
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/271
Ta strona została skorygowana.