— Chcę, oświadczył Crevel Grindotowi, aby sama księżna zdumiała się wchodząc tutaj...
Pragnął mieć Eden najpiękniejszy w Paryżu aby tam posiadać swoją Ewę, swoją kobietę z towarzystwa, swoją Walerję, swoją księżniczkę.
— Są dwa łóżka, rzekł Crevel do Hulota pokazując otomanę, z której wysuwało się łóżko jak szuflada z komody. Oto jedno, drugie w sypialni. Możemy tedy przenocować tu obaj.
— Dowody! rzekł baron.
Crevel ujął świecznik i zaprowadził swego przyjaciela do sypialni gdzie Hulot ujrzał na sofce wspaniały szlafrok należący do Walerji, obnosiła go bowiem przy ulicy Vanneau, zanim go przeznaczyła do domku Crevela. Mer nacisnął sprężynę ładnego mebelka inkrustowanego drzewem, zwanego bonheur-du-jour, przetrząsnął go, wyjął list i podał baronowi:
— Masz, czytaj.
Radca Stanu przeczytał bilecik kreślony ołówkiem:
„Napróżno czekałam na ciebie, grubasie! Kobieta taka jak ja nie czeka nigdy na byłego olejkarza. Nie było ani obiadu ani papierosów. Zapłacisz mi za to.“
— Czy to jej pismo?
— Mój Boże! rzekł Hulot, siadając złamany. Poznaję wszystkie jej rzeczy, to jej czepeczek i pantofle. Jak to! odkąd?...
Crevel dał znak że rozumie, wyjął plik rachunków z inkrustowanego sekretarzyka.
— Patrz, stary! zapłaciłem roboty w grudniu r. 1838.
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/272
Ta strona została skorygowana.