Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/298

Ta strona została skorygowana.

— Mam więc nadzieję, że weźmiesz się do roboty, mój najdroższy? rzekła Hortensja.
— Och, tak, rzekł artysta, od jutra.
— To jutro, to nasza ruina, odparła Hortensja z uśmiechem.
— Och, moje drogie dziecko, powiedz sama, czy codziennie nie zdarzały się jakieś przeszkody, trudności, interesy?
— Tak, tak, masz słuszność, kochanie.
— Tu mam, podjął Steinbock, uderzając się w czoło, pomysły!... och! ale chcę zdumieć moich wrogów. Chcę zrobić serwis w stylu niemieckim z XVI wieku, marzenie! Poskręcam liście pełne owadów, pokładę między niemi dzieci, stworzę nowe Chimery, prawdziwe Chimery, wcielenie naszych snów!... mam je!... To będzie prawdziwy gąszcz, lekki i pełny zarazem. Chanor wyszedł zupełnie oczarowany... Potrzeba mi było słowa otuchy, bo ostatni artykuł o pomniku Montcorneta okrutnie mnie pognębił.
Przez chwilę w której Wacław i Elżbieta znaleźli się sami, artysta umówił się ze starą panną, że nazajutrz będzie u pani Marneffe: albo mu żona pozwoli, albo pojedzie tam potajemnie.

KONIEC TOMU PIERWSZEGO.