ministra handlu, pana Popinot, ex-właściciela drogerji przy ulicy des Lombards...
— Mego przyjaciela, pani, odparł zbogacony olejkarz; albowiem ja, Celestyn Crevel, niegdyś prawa ręka poczciwego Cezara Birotteau[1], kupiłem sklep tegoż Birotteau, teścia pana Popinot, który to Popinot był prostym subjektem w tym zakładzie. On sam mi to nieraz przypomina, bo on (trzeba mu oddać tę sprawiedliwość) nie jest hardy z ludźmi o pewnej pozycji i z sześćdziesięcioma tysiącami franków renty.
— Otóż, proszę pana, pojęcia, które pan określasz słowem regencja, nie są już na czasie w epoce, w której szacuje się ludzi wedle ich osobistej wartości; i tak właśnie uczynił pan, wydając córkę za mego syna...
— Pani nie wie, jak się skleciło to małżeństwo! — wykrzyknął Crevel. Och! przeklęte życie kawalerskie! Gdyby nie moje szaleństwa, Celestyna byłaby dziś wicehrabiną Popinot!
— Ależ, jeszcze raz, nie prawujmy się o fakta dokonane, odparła stanowczo baronowa. Córka moja Hortensja mogła wyjść za mąż, małżeństwo to zależało w zupełności od pana, wierzyłam w szlachetność pańskich uczuć, myślałam że pan umiał oddać sprawiedliwość kobiecie w której sercu nie powstał nigdy inny obraz prócz obrazu męża; że pan uznał iż nie mogła przyjmować człowieka zdolnego ją narazić, i że, przez wzgląd na rodzinę z którą pan jest spowinowacony, będzie pan po-
- ↑ Wielkość i upadek Cezara Birotteau.